Równocześnie z krajów dotkniętych jego złowieszczą siłą, przede wszystkim z Dominikany i Haiti, nadchodzą informacje o rosnącej liczbie ofiar śmiertelnych, coraz większych zniszczeniach i utrzymującym się nadal zagrożeniu, zwłaszcza powodziowym. Huragan Noel zabił w ostatnich dniach, jeszcze jako tropikalny sztorm, co najmniej 73 osoby w Republice Dominikany. Dziesiątki osób zaginęły tam bez wieści - wynika z najnowszego bilansu ofiar, przedstawionego w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego. Władze tego ośmiomilionowego, wyspiarskiego kraju, które już dobę temu ogłosiły stan wyjątkowy, wezwały w ostatnich godzinach społeczność międzynarodową do wsparcia ich wysiłków na rzecz wspomożenia ludności i zapobieżenia dalszym tragicznym skutkom. Łodzie patrolowe i śmigłowce wojskowe w położonej na wyspie Haiti (inne nazwy Hispaniola, Santo Domingo) Dominikanie ewakuują ludzi odciętych przez powódź i lawiny błotne, zwłaszcza z najbardziej zagrożonych obszarów w pobliżu zapór i grożących pęknięciem wałów. Z kolei w sąsiadującej z Dominikaną na tej samej wyspie Republice Haiti, jednym z najuboższych krajów półkuli zachodniej, obchodzono w czwartek dzień żałoby narodowej, po śmierci w ostatnich dniach, od sobotniego uderzenia Noela co najmniej 40 Haitańczyków oraz po wcześniejszym o kilka tygodni podobnym katakliźmie, który pochłonął co najmniej 35 istnień ludzkich. Większość ofiar straciła życie w falach powodzi i pod lawinami błotnymi. Jest wciąż wielu zaginionych bez wieści. Co najmniej jedna osoba zginęła na należącej również do Wielkich Antyli Jamajce. Z kolei na sąsiedniej Kubie, największej wyspie Antyli, przeprowadzono masową ewakuację i prawdopodobnie udało się tam uniknąć ofiar w ludziach. Obecnie centrum huraganu Noel znajduje się o niespełna 1300 km na południowy zachód od Bermudów, a jego stała szybkość maksymalna wynosi 121 km na godzinę - podało w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego amerykańskie Krajowe Centrum Huraganów w Miami na Florydzie, monitorujące sytuację nad całym regionem. Na razie daje mu to pierwszą, najniższą klasę w pięciostopniowej skali siły huraganów Saffira/Simpsona. Noel nabrał siły w ostatnich godzinach, wbrew wcześniejszym prognozom meteorologów, którzy zgadzali się, że po opuszczeniu Bahamów raczej osłabnie, choć wahali się, czy skieruje się w stronę Bermudów, czy też pójdzie bardziej na północ, w stronę kanadyjskiej Nowej Szkocji. Obecnie już wiadomo, że wybrał ten pierwszy, bardziej wschodni kierunek. Ostatnim etapem trasy Noela były Wyspy Bahama, nad którymi przeszedł w czwartek, przynosząc przede wszystkim tragiczne ulewy i powodzie. Na każdy metr kwadratowy głównej wyspy Bahamów Long Island spadło dotąd 380 litrów wody, ale ulewy nadal trwają. Stała szybkość wiatru przekraczała nad Bahamami 100 km na godzinę, ale nie osiągała jeszcze granicy 119 km na godzinę, od której rozpoczyna się skala huraganów. Spowodowana ulewami powódź na Bahamach jest najgorsza od 60 lat - oceniają eksperci z Krajowej Agencji Zarządzania Kryzysowego. Z terenów zalanych przez falę powodziową ewakuowano mieszkańców, otwierając m.in. wyżej położone kościoły, by zapewnić ludziom schronienie. Mieszkańcy, którzy ponieśli już "olbrzymie straty", obawiają się dalszych zniszczeń.