Spotykamy się w kawiarni w Warszawie. Ja wiem, kim jest dziewczyna bez chusty, a tym bardziej burki, która zakryłaby jej całe ciało, łącznie z oczami. Ale ludzie, którzy przy stoliku obok interesują się nami, bo fotograf robi nam zdjęcia, gdy dowiadują się, że pochodzi z najbardziej konserwatywnego islamu i najtrudniejszej dla kobiet części świata - nie mogą uwierzyć. Nilofar Ayoubi jest ubrana po europejsku, choć nigdy nie odsłania nóg, nawet w największe upały, odsłoniętych ramion i dekoltu też nikt nie zobaczy u niej w miejscu publicznym. Kobieta, która podróżuje po świecie. Jest aktywistką i bizneswoman, choć nie tak wyobrażamy sobie kobietę z Afganistanu. Zna też Iran, a protesty kobiet po śmierci Mahsy Amini, która zdjęła hidżab i zginęła, nie są jej obce. *** Joanna Dressler, Interia: Dlaczego nie nosisz chusty, hidżabu czy burki? Nilofar Ayoubi, aktywistka z Afganistanu: - Bo czuję się tutaj bezpiecznie. Oczywiście, gdybym była w Iranie, czy moim kraju - w Afganistanie - nosiłabym, by tam czuć się bezpiecznie, by nikt na mnie nie patrzył, ale też by nikt mnie nie zaatakował. Czyli gdybyś była w Iranie, czy Afganistanie, miałabyś problem, nie nosząc hidżabu (chusta zakrywająca włosy, uszy i szyję, ale nie twarz - red.), czy burki (zakrywa nawet oczy u kobiety - red.)? - Tak, miałam taką sytuację w Iranie. Byłam tam dokładnie tydzień przed upadkiem Kabulu i przejęciem stolicy przez talibów rok temu. Byłam w pięciogwiazdkowym hotelu, było przyjęcie. Było tam mnóstwo pięknych dziewczyn, niektóre części ciała miały odkryte. Czyli głowa musi być przykryta chustą, ciało nie? - Iranki są bardzo odważne i sprytne, mają sposoby. Jakie? - Potrafią się tak ubrać, że możesz zobaczyć ich brzuch. Czyli nie mogę zobaczyć włosów spod chusty, ale brzuch już może być odkryty? - Po prostu zakładają top i dżinsy i... chustę. Styl, jakiego nawet nie zobaczyłabyś na paryskim Tygodniu Mody, są tak twórcze. Gdy nie ma kamer i aparatów, to chusta jakimś dziwnym sposobem opada z włosów na ramiona, ale gdy chcesz zrobić zdjęcie, chusta natychmiast wraca. Ochrona mnie ostrzegła, właśnie gdy chciałam zrobić zdjęcie pamiątkowe, bo to był taras z hotelu z widokiem na Teheran. Przestraszyłam się, bo ja się bardzo boję tej irańskiej policji do spraw moralności. Są bardzo brutalni, jeśli ktoś by zrobił zdjęcie w restauracji osobie bez chusty, która zakrywa także włosy, i takie zdjęcie ktoś by zobaczył w internecie, to policja ds. moralności zamknęłaby ten lokal. Ale to hipokryzja. - Tak, ale wszyscy, każde miejsce publiczne, zależy od rządu, od policji ds. moralności. W moim kraju, w Afganistanie, dozwolone było nienoszenie burki, czy chusty, dopóki talibowie w zeszłym roku nie przejęli władzy. Są też kobiety w policji ds. moralności? - Mnóstwo. Są znacznie bardziej okrutne niż mężczyźni. Wierz mi, nie chciałabyś spotkać w Iranie strażniczki z tej policji. Dziewczyna, która została zabita - Mahsa - została aresztowana przez kobiety. Dlaczego? Nie ma solidarności kobiet? - One myślą, że są po dobrej stronie. Jak dżihadyści, czyli ludzie na świętej wojnie. Pierwszy raz byłam w Iranie w podróży poślubnej w 2016 roku, byliśmy z mężem między innymi w miejscach religijnych. Strażniczki nie chciały mnie wpuścić, bo nie byłam całkowicie zakryta. Pomyślałam sobie: ok, to miejsce kultu religijnego, muszę okazać szacunek. Ale gdy już dokupiłam strój, by się zakryć, nie chciały mnie wpuścić, bo miałam za długie paznokcie, musiałam kupić rękawiczki, miałam też doklejone rzęsy, byłam tuż po ślubie, powiedziały mi, że mam za dużo makijażu, a kosmetyki z torby musiałam odłożyć. W twoim kraju jest jeszcze trudniej? - Tak, w Iranie kobiety znają swoje prawa do ich ciała. Kobiety mogą prowadzić samochód, mieć chłopaka, decydować czy chcą mieć dzieci. I spotkać się z chłopakiem w miejscu publicznym? - Tak, pod warunkiem, że policja ds. moralności ich nie złapie. Te protesty w samym Iranie, bo rozlały się też na świat, są z powodu śmierci Mahsy i hidżabu, czy już stały się symbolem? - Tym razem jest inaczej. Były już takie protesty kilka lat temu, ale teraz ludzie głodują, nie ma bezpieczeństwa, są problemy gospodarcze. Jeśli reżim nie jest w stanie zapewnić żywności, to kim są ludzie u władzy? Mają mówić innym, czy można zakryć włosy, czy nie? Ludzie są zmęczeni tą hipokryzją, dzieci notabli studiują w Stanach Zjednoczonych, ale zwykli ludzie są objęci sankcjami, przecież USA nałożyły sankcje na Iran. Ludzie nie mogą dowolnie korzystać z internetu, jest infiltrowany. Jeśli masz media społecznościowe i umieszczasz tam zdjęcia bez zakrycia włosów - to jesteś ścigana. Są tacy strażnicy ds. moralności w Afganistanie? - Tak, talibowie kopiują wszystko, co robi się w Iranie. Jesteśmy w kawiarni w Warszawie, byłoby to możliwe w Kabulu? My razem, pijące kawę? Dwie dziewczyny? - Nawet byśmy nie dotarły do kawiarni... Czyli, jeśli jestem singielką, nie mam brata, męża, a mój tata nie żyje, to jak wygląda moje życie w Afganistanie? - Jeśli jesteś singielką, to zostajesz drugą, albo trzecią żoną, tylko po to, by oddychać, by wyjść z domu. Bez tego umierasz z głodu, bo nawet nie możesz pójść po zakupy, nie możesz wyjść z domu bez męskiego opiekuna. Są sytuacje, w których opiekunem jest chłopiec, dlatego że jest jedynym mężczyzną w rodzinie. Jak sobie radzą kobiety z tym? - Zmieniają płeć, choć nie poprzez operację. Tak jak ja w latach 90., gdy byłam dziewczynką. To się nazywa bacha posh. Stałam się bacha posh, bym mogła się uczyć. Ubierasz się jak mężczyzna, czy chłopiec, udajesz mężczyznę, wtedy możesz funkcjonować w społeczeństwie. Oczywiście, jeśli talibowie to odkryją, to czeka cię egzekucja - ukamienowanie. Ale udawanie mężczyzny było jednym z najpiękniejszych doświadczeń życia. Najpiękniejszych? Kobieta mówi mi, że udawanie mężczyzny jest piękne. Niesamowite. - Ty myślisz jak Europejka, a ja nie. Dla mnie to przywilej wyjścia z domu. Ale to też potrafi boleć, bo nie możesz być ani prawdziwym mężczyzną, ani kobietą, jesteś w mentalnej rozsypce już na zawsze. Fotograf robi nam zdjęcia, mężczyzna w kawiarni jest z nami, nie jest naszą rodziną. - Nawet byśmy z nim nie mogły porozmawiać. Ale ja go znam, pracujemy razem od 15 lat. - Gdybyś miała z nim kontakty, to bylibyście ukamienowani. Ja nie mogłabym wyjść na zewnątrz nawet z moim kuzynem, bo to już nie jest najbliższa rodzina. ***Niloafr Ayoubi to aktywistka z Afganistanu, współautorka książki "Wyrwana z piekła Talibów", wyjechała z Afganistanu po upadku Kabulu