W Nowym Jorku do głosowania zarejestrowało się zaledwie około 1100 osób: 700 w komisji wyborczej na Greenpoincie, tradycyjnie polskiej dzielnicy, i 400 w komisji na Manhattanie, gdzie wybory odbędą się w konsulacie generalnym RP. W Chicago zarejestrowało się 2700 osób, a w Waszyngtonie 200. Wszystkie te liczby są kilkakrotnie mniejsze niż zwykle przed wyborami do Sejmu albo wyborami prezydenta. Polacy w USA mogli się rejestrować do północy we wtorek osobiście, listownie, telefonicznie, za pomocą faksu albo przez internet. Warunkiem rejestracji i głosowania jest posiadanie ważnego polskiego paszportu. W USA, podobnie jak w innych krajach, Polacy za granicą głosują na kandydatów z Warszawy. Z powodu niewielkiego zainteresowania wyborami konsulat generalny w Nowym Jorku zrezygnował tym razem z utworzenia punktu wyborczego w stanie New Jersey, gdzie zwykle - w miejscowościach w pobliżu metropolii nowojorskiej, jak Passaic - organizowano takie lokale wyborcze. - Mieszkańcy New Jersey mają o to pretensje, ale powołanie punktu wyborczego jest kosztowne i nie możemy tego robić dla, powiedzmy, stu osób, kiedy na Manhattan jest stamtąd blisko - powiedział konsul generalny Krzysztof Kasprzyk. Kampanii wyborczej wśród Polonii praktycznie nie było, poza wizytą kilku kandydatów na posłów z partii Libertas kilka tygodni temu. Popularne radio polonijne 1030 w Chicago przeprowadziło przez telefon wywiad z kandydatem PiS Michałem Kamińskim.