Z Jos napływają niespójne dane co do liczby ofiar. Według agencji AP zabitych dziś zostało 27 osób, natomiast według Reutera w niedzielę i wtorek zginęło łącznie prawie 150 Nigeryjczyków. Rzecznik lokalnego imama Sani Mudi poinformował, że w niedzielę zginęły 22 osoby, a rannych zostało około 300 osób. W wyniku doznanych obrażeń zmarło w poniedziałek pięć osób. Dzisiejsze zamieszki to kontynuacja starć, które wybuchły w niedzielę, kiedy muzułmańska młodzież podpaliła chrześcijański kościół. Według świadków napastnicy uzbrojeni w noże i broń domowej roboty zaatakowali przechodniów i starli się z siłami bezpieczeństwa. Władze stanu Plateau, którego stolicą jest Jos, wezwały dodatkowe oddziały wojskowe do miasta. Wprowadzono godzinę policyjną. Nigeryjski minister ds. policji Ibrahim Lame wydał oświadczenie, w którym za przemoc wini "wysoko postawione osoby, które wykorzystują ignorancję i ubóstwo ludzi, aby w imię religii wywoływać burdy". W Jos od 2001 roku dochodzi do zamieszek. Miasto leży w tzw. żyznym środkowym pasie Nigerii, oddzielającym muzułmańską północ od głównie chrześcijańskiego południa. W sierpniu 2001 roku w starciach zginęło ponad 1000 osób, a w walkach między muzułmanami a chrześcijanami w 2004 roku - 700. W 2008 roku w podobnych zamieszkach zginęło ponad 300 mieszkańców miasta. Według przedstawicieli lokalnego Czerwonego Krzyża w rezultacie zamieszek 5 tys. ludzi uciekło z domów.