Wszystko wskazuje na to, że porywacze uwolnili zakładników dobrowolnie około godz. 20.30 czasu lokalnego, nie otrzymując za nich okupu - twierdzi płk. Sagir Musa. Obcokrajowcy zostali uprowadzeni w sobotę rano u ujścia rzeki Bonny, jednej z odnóg delty Nigru, gdy grupa uzbrojonych napastników przypuściła szturm na tankowiec. Podczas napaści zginęło dwóch członków załogi, a dwóch zostało rannych. Według doniesień agencji Reutera, uwolnieni zakładnicy byli narodowości rosyjskiej, litewskiej i łotewskiej i pracowali dla Global Gas and Refining Ltd., nigeryjskiej filii amerykańskiej spółki Global Energy Inc. Jak powiedział Musa, w rękach napastników. pozostaje nadal pięciu spośród 11 porwanych w czwartek Rosjan i Ukraińców, oraz uprowadzeni w piątek w Port Haracourt dwaj Filipińczycy i Nigeryjczyk. Od dwóch tygodni porywacze przetrzymują także dwóch Niemców, pracujących w nigeryjskim przedstawicielstwie niemieckiej firmy budowlanej Bilfinger Berger. Porwania zagranicznych pracowników sektora naftowego oraz ataki na rafinerie zapoczątkowały w 2006 r. podziemne organizacje i ugrupowania, takie jak Ruch na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru (MEND), walczące o większy udział miejscowej ludności w zyskach z wydobywanych tam bogactw naturalnych. Wkrótce jednak dołączyły do nich gangi, specjalizujące się w porwaniach dla okupu i kradzieży ropy. W ciągu ostatnich dwóch lat uprowadzono w Nigerii około 200 obcokrajowców. Większość z nich uwolniono. Nigeria była do niedawna największym afrykańskim producentem ropy naftowej. Porwania cudzoziemców oraz ataki na infrastrukturę naftową zmniejszyły jednak wydobycie tego surowca o jedną czwartą i kraj ten stracił w kwietniu pałeczkę pierwszeństwa na rzecz Angoli.