Według jednego z mieszkańców walki w regionie wznowiono w środę rano. - Żołnierze zostali rozmieszczeni we wtorek. Są zaangażowani w ciężkie walki - powiedział. We wtorek wieczorem bilans ofiar trwających od niedzieli walk przedstawiony przez władze wyniósł 260 osób. Prezydent Nigerii Umaru Musa Yar'Adua ocenił wówczas, że sytuacja na północy kraju została opanowana. Islamscy bojownicy, zabiegający o ustanowienie państwa islamu, dokonali brutalnych ataków w co najmniej pięciu największych miastach muzułmańskiej północnej Nigerii. Celem napaści byli zarówno policjanci i urzędnicy administracji, jak i przypadkowe osoby. Niepokoje rozpoczęły się w niedzielę, gdy islamska bojówka zaatakowała posterunek policji w mieście Bauchi. W poniedziałek podobne oddziały młodych ludzi dokonały napaści na posterunki w innych miastach w trzech północnonigeryjskich stanach. Część bojowników to poplecznicy islamskiego mułły z Maiduguri, Mohammeda Yusufa, prowadzącego kampanię przeciwko zachodniej kulturze i zachodniemu systemowi oświaty. Mułła twierdzi, że zachodnia edukacja jest sprzeczna z islamem. Stąd też bojownicy określają się mianem Boko Haram (zachodnia edukacja to grzech). Mają stanowić odłam organizacji ekstremistów islamskich Al-Sunna wal Jamma - Wyznawców Nauk Mahometa, zabiegającej o ustanowienie w północnej Nigerii islamskiego państwa na wzór afgańskich talibów. Grupa po raz pierwszy dała o sobie znać w 2003 r. serią ataków w noworoczną noc. W 1999 r. w północnej Nigerii dwanaście z 36 stanów kraju zaczęło wprowadzać prawo koraniczne. Ten liczący 150 milionów mieszkańców kraj jest niemal równo podzielony na wyznawców islamu oraz chrześcijan i animistów.