W Biu drugi napastnik został zabity, zanim eksplodował jego ładunek. Zamachowcy pojawili się na dworcu autobusowym w godzinach popołudniowego szczytu; jeden z nich wysadził się w powietrze w tłumie podróżnych i lokalnych sprzedawców. Miejsce eksplozji, gdzie pozostały zwłoki zabitego przez żołnierzy zamachowca, otoczyło wojsko i społeczna milicja w oczekiwaniu na saperów, ponieważ do ciała napastnika przymocowany był ładunek wybuchowy. W Jos w środkowej Nigerii doszło do "podwójnej eksplozji" - powiedział rzecznik armii, który odmówił jednak podania szczegółów. Według świadków jeden wybuch zabił pięć osób, a w drugim zginęło 12. AFP przypomina, że dwa dni wcześniej doszło do dwóch podobnych incydentów w miastach Potiskum i Kano. Informacje o liczbie ofiar są sprzeczne - według policji zginęło w nich 27 osób, ale źródła medyczne mówią o 51 ofiarach. Kto stoi za zamachami? Islamiści z Boko Haram nie przyznali się do zorganizowania któregokolwiek z tych zamachów, ale ugrupowanie to wielokrotnie atakowało Kano, Potiskum i Biu; także sposób przeprowadzenia ataków zdaje się potwierdzać, że stoi za nimi Boko Haram - komentuje AFP. Prezydent Nigerii Goodluck Jonathan złożył w czwartek niezapowiedzianą wizytę w mieście Mubi (na północnym wschodzie kraju), które siły rządowe odbiły niedawno z rąk islamistów. Boko Haram zajęło Mubi w październiku i zmieniło jego nazwę na "Miasto Islamu". Nigeryjska armia ogłosiła, że wyparła islamistów również z innych miast na północnym wschodzie kraju, gdzie ataki Boko Haram zmusiły do opuszczenia domów około 1,6 mln ludzi. Boko Haram w defensywie W wielu rejonach Nigerii i całego regionu bojownicy Boko Haram są w defensywie na skutek zmasowanej operacji wojsk wszystkich czterech państw regionu borykających się z tą islamistyczną partyzantką. Islamiści z Boko Haram, organizacji, której nazwa w języku Hausa oznacza "Zachodnia edukacja jest grzechem", od 2009 roku prowadzą zbrojną walkę o przekształcenie Nigerii lub przynajmniej części jej terytorium w muzułmańskie państwo wyznaniowe, w którym obowiązywałoby prawo szariatu. W ciągu pięciu lat w wyniku rebelii w tym najludniejszym kraju Afryki zginęły dziesiątki tysięcy osób. Tylko w 2014 roku liczbę ofiar śmiertelnych ocenia się na 10 tys.