Premier Hashim Thaci odczytał deklarację niepodległości, zaczynającą się od słów: "My, wybrani demokratycznie przywódcy naszego narodu, deklaracją tą ogłaszamy Kosowo niepodległym i suwerennym krajem". - Od dziś Kosowo jest dumnym, niepodległym i wolnym państwem - oświadczył Thaci, były przywódca kosowskiej partyzantki, radykalnej Wyzwoleńczej Armii Kosowa (UCK), który ma wielkie zasługi dla zrealizowania marzenia prawie dwóch milionów kosowskich Albańczyków. Premier Kosowa starał się w swym przemówieniu uspokoić dość rozpowszechnione międzynarodowe obawy, czy jednostronne proklamowanie niepodległości Kosowa nie wywoła "efektu domina" i nowej destabilizacji na Bałkanach. Premier uspokaja Zapewnił, że Kosowo będzie wypełniać "zobowiązania wynikające z planu (Marttiego) Ahtisaariego". Były mediator międzynarodowy proponował, aby niepodległość Kosowa miała ograniczony charakter i była nadzorowana. Thaci, starając się uspokoić obawy przed "zaraźliwym przykładem" Kosowa, którego niepodległość zdaniem Moskwy, Belgradu, ale i niektórych innych stolic europejskich jest naruszeniem prawa międzynarodowego, zapewniał w swoim przemówieniu: - Kosowo to przypadek specjalny, wynikający z rozkładu dawnej Jugosławii, i dlatego nie będzie precedensem dla żadnego innego konfliktu. Thaci zapewnił w parlamencie, że bezpieczeństwo Serbów (ok. 120 tysięcy) zostanie zagwarantowane. W przeddzień proklamowania niepodległości byłej prowincji południowej Serbii przyjęty został formalnie przez Unię Europejską plan jej misji policyjno-prawniczej w Kosowie. Złożona z 1800-1900 policjantów, prawników, sędziów i celników, ma uczestniczyć w tworzeniu skutecznej administracji w Kosowie, podczas gdy natowskie siły KFOR nadal będą czuwały nad bezpieczeństwem. Planowany koszt misji w ciągu najbliższych 16 miesięcy to 205 milionów euro z funduszów UE. Serbia i Rosja mówią "nie" Na ulicach Prisztiny, która wśród niezliczonych flag i proporców albańskich i amerykańskich świętuje od soboty niepodległość, na wieść o jej ostatecznym proklamowaniu wybuchł nieopisany entuzjazm. Tymczasem Belgrad zareagował oświadczeniem prezydenta Serbii Borisa Tadicia: - Nigdy nie uznamy niepodległości Kosowa. - Serbia nie chce uciekać się do przemocy i jest to jedyny środek, którego nie zastosuje w słusznej walce o przywrócenie swej integralności terytorialnej - powiedział Tadić. Serbia nie uznaje misji powołanej przez UE. Tadić zaapelował do przedstawicieli UNMIK i sił KFOR o "zapewnienie bezpieczeństwa Serbom i innym nie-Albańczykom w Kosowie oraz nienaruszalności ich domów i mienia".