Tom Crusie pracuje właśnie nad kolejną, siódmą już częścią kinowego hitu "Mission: Impossible". Zdjęcia do filmu kręcone są m.in. w Wielkiej Brytanii. Podczas prac nad filmem doszło do niecodziennego wydarzenia. Lecący z jednego planu zdjęciowego na drugi, hollywodzki gwiazdor wylądował swoim helikopterem na prywatnej posesji pewnej pary z Warwickshire. Aktor był do tego zmuszony z powodu czasowego zamknięcia pobliskiego lotniska. "Byliśmy oszołomieni" - Zostaliśmy poproszeni o udostępnienie naszego ogrodu pewnej sławnej osobie, gdyż pobliskie lotnisko zostało zamknięte. Pomyślałam, że byłoby fajnie, gdyby dzieciaki miały okazję zobaczyć, jak helikopter ląduje koło ich domu - powiedziała w rozmowie z BBC właścicielka posesji Alison Webb. Rodzina do ostatniej chwili nie wiedziała, kto wyląduje na ich posesji. Gdy jednak zobaczyli, że z helikoptera wysiada Tom Cruise byli "zaskoczeni" i "oszołomieni". - Kiedy wysiadł, natychmiast podszedł do dzieci i uciął sobie z nimi pogawędkę, a potem serdecznie nam podziękował i chętnie pozował do zdjęć - opowiedziała o kulisach niezwykłego spotkania kobieta. W ramach podziękowania za gościnę aktor zaprosił rodzinę na pokład swojego helikoptera i pokazał im okolicę z lotu ptaka. - To był niesamowity dzień. To było tak surrealistyczne doświadczenie, że nadal nie mogę uwierzyć, że to stało się naprawdę - powiedziała Alison Webb. Z powodu pandemii koronawirusa produkcja najnowszej części cyklu "Mission: Impossible" była przez pewien czas zawieszona. Prace nad filmem wznowiono pod koniec 2020 roku. Teraz ekipa filmowa wybrała się do Wielkiej Brytanii, gdzie kręcono m.in. scenę z rozpędzonym pociągiem spadającym w przepaść. Początkowo scena ta miała być nagrywana w Polsce. Pojawiły się wtedy doniesienia, że na potrzeby produkcji wysadzony zostanie most kolejowy w Pilchowicach na Dolnym Śląsku. Po protestach mieszkańców zrezygnowano z tego pomysłu. Ekipa filmowa nie zawitała więc do Polski, a sam most został wpisany do rejestru zabytków.