Jak twierdza przedstawiciele Amnesty International, w syryjskim mieście Aleppo codziennie popełniane są zbrodnie wojenne, których ofiarami są cywile. Odpowiedzialnymi za - jak możemy przeczytać w raporcie - "niewyobrażalne okropności" są zarówno wojska rządowe, jak i rebelianci. W ciągu ostatnich dni żołnierze prezydenta Baszara al-Assada zrzucili na miasto tak zwane bomby beczkowe (ang. "barrel bomb"), które wyrządzają potężne zniszczenia. To cylindryczne pojemniki, wypełnione materiałami wybuchowymi i innymi środkami rażącymi (na przykład benzyną, kawałkami metalu, szkłem), które zrzucane z helikopterów mają potężną siłę niszczycielską i powodują straszliwa straty wśród zamieszkującej Aleppo ludności cywilnej. Choć na początku tego roku Baszar al-Assad zapewniał, że jego wojska nie używają potępianych przez ONZ bomb beczkowych, to w ostatnia niedzielę w wyniku wybuchu takiego ładunku zrzuconego na szkolę, śmierć poniosło dziesięć osób, w tym czwórka dzieci. Jak powiedział w rozmowie z BBC będąca na miejscu wybuchu syryjska dziennikarka Zaina Erhaim, w szkole słychać było przerażające krzyki rannych dzieci. Ratownicy z trudem wyciągali poszkodowanych spod gruzów. Według Amnesty International, siły rządowe regularnie zrzucają na Aleppo bomby beczkowe. Naloty miały miejsce na targi, węzły komunikacyjne, meczety, szpitale i przychodnie lekarskie, a nawet szkoły. "Widziałem ciała dzieci z urwanymi głowami. Urwane części ciała leżały wszędzie. Tak sobie wyobrażam piekło" - powiedział serwisowi BBC jeden z Syryjczyków. Amnesty International zauważa, że bomby beczkowe wyrządzają nikłe szkody rebeliantom, których w wyniku zrzutów zginęło zaledwie 35. Natomiast liczba ofiar cywilnych bomb beczkowych dawno przekroczyła 3 tysiące osób Według raportu, wojskowi Baszar al-Assad z premedytacją dokonują nalotów na cywilów i cele cywilne, co jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Jednocześnie Amnesty International opisuje przypadki tortur cywilów przez rebeliantów. "Oni zabijają ludzi, którzy nie biorą udziału w walkach" - przekonuje jeden z mieszkańców Aleppo. "Ponad rok temu ONZ uchwaliła rezolucję potępiająca łamanie praw człowieka i w szczególności wykorzystywanie bomb beczkowych w Aleppo. Zapowiedziano również, że niestosowanie się do rezolucji spowoduje negatywne konsekwencje dla syryjskiego rządu. Dziś społeczność międzynarodowa odwróciła się od mieszkańców Aleppo. To był bezduszny gest wobec ludzkiej tragedii. Brak działania spowoduje kolejne zbrodnie przeciwko ludzkości" - powiedział Philip Luther z Amnesty International.