Sędziowie w Strasburgu wskazali na prawo do ochrony życia prywatnego. Przyznali, że podejmując pracę, organista zobowiązał się wprawdzie do respektowania zasad Kościoła katolickiego. Doszli jednak do wniosku, że nie można tego traktować jako "jednoznacznej obietnicy" zachowania wstrzemięźliwości po rozstaniu lub rozwodzie. Organista porzucił żonę i związał się z inną kobietą. Zdaniem Trybunału niemieckie sądy pracy nie wzięły też wystarczająco pod uwagę, że z powodu specyficznych kwalifikacji organisty bardzo trudno byłoby mu znaleźć inną pracę. Rząd Niemiec ma trzy miesiące na złożenie odwołania; jeśli się na to zdecyduje, sprawa trafi do Wielkiej Izby Trybunału.