"Chmura pyłów dotrze nad wody dzielące Norwegię i Svalbard. W związku z tym nie będzie lotów między tymi terytoriami" - powiedział rzecznik operatora norweskich lotnisk Avinor, Ove Narvesen. W praktyce dotyczy to tylko dwóch poniedziałkowych lotów. Narvesen zastrzegł, że jest zbyt wcześnie, by prognozować, jaka sytuacja będzie we wtorek. Z kolei duńska kontrola lotów Naviair poinformowała, że w poniedziałek do godziny 14 czasu polskiego zamknięta będzie niewielka część przestrzeni powietrznej nad wschodnią Grenlandią. Jak sprecyzowała rzeczniczka Helle Kogsbell, zamknięta pozostanie przestrzeń na północ od lotniska Kulusuk (południowy wschód Grenlandii) aż do portu Nerlerit Inaat, na wysokości do 6 tys. metrów. Naviair kontroluje grenlandzką przestrzeń powietrzną właśnie do tej wysokości. Przestrzeń powyżej należy do kompetencji władz lotniczych Islandii i Kanady. Francuski sekretarz stanu ds. transportu Thierry Mariani ostrzegł, że należy się spodziewać anulowania lotów, kiedy nad Europę dotrze chmura pyłu wulkanicznego. Zaznaczył, że kryteria, według których zapadnie decyzja w tej sprawie, zostały zdefiniowane w ubiegłym miesiącu w czasie ćwiczeń pod patronatem europejskiej agencji bezpieczeństwa lotów, Eurocontrol. Eurocontrol ocenia, że Francja od czwartku może znaleźć się w zasięgu chmury znad Islandii. W 2010 roku chmura pyłów po wybuchu islandzkiego wulkanu Eyjafjoell spowodowała anulowanie ponad 100 tys. lotów i uwięzienie na lotniskach milionów pasażerów; paraliż ruchu lotniczego trwał niemal tydzień. Erupcja wulkanu Grimsvotn rozpoczęła się w sobotę. Zdaniem ekspertów, nie powinna ona wywołać chaosu w komunikacji lotniczej. W poniedziałek służby meteorologiczne podały, że wulkan w dalszym ciągu wyrzuca duże ilości pyłów, które dotarły aż do oddalonej o 400 km stolicy Islandii, Reykjaviku.