"L'Osservatore Romano" pisze o "niewiarygodnej wręcz historii" irlandzkiego księdza, któremu życie ocalił prowincjał jezuitów, każąc mu natychmiast opuścić transatlantyk. Znalazł się on na jego pokładzie dzięki szczodrości swego wuja, biskupa, który zafundował mu udział w inauguracyjnym rejsie Titanica, ale tylko na krótkim odcinku. Irlandzki jezuita, który był zapalonym fotografem, zdążył w ciągu tych kilku dni sfotografować niemal wszystkich pasażerów. Z niektórymi z nich natychmiast się zaprzyjaźnił i mógłby dzięki ich szczodrości kontynuować rejs. Nie zgodził się na to jednak jego przełożony zakonny i ksiądz Browne wysiadł w porcie Queenstown. Kiedy kilka dni później świat obiegła wiadomość o strasznej katastrofie, we wszystkich gazetach pojawiły się zrobione przez niego zdjęcia.