Przelotem nad kanałem La Manche Franky Zapata chciał uczcić 110. rocznicę pierwszego lotu samolotem nad kanałem pomiędzy Wielką Brytanią a kontynentem europejskim. 25 lipca 1909, jako pierwszy w historii, dokonał tego Louis Bleriot samolotem jednopłatowym. Franky Zapata planował wylot na godzinę 6 rano, ale start został przesunięty ze względu na warunki pogodowe.Ostatecznie śmiałek wystartował z francuskiego Sangatte o godz. 9.06. Miał wylądować po drugiej stronie kanału La Manche w rejonie St. Margarets Bay. Po drodze miał wylądować na towarzyszącym mu statku i zatankować, bo 35 litrów paliwa lotniczego w plecaku wystarcza tylko na 6 minut lotu. Zgodnie z planem, Zapata miał pokonać 36 kilometrowy odcinek z prędkością 140 km/h. Szacowano, że będzie leciał 15-20 metrów nad powierzchnią wody i zajmie mu to ok. 20 minut. Wynaleziony przez Zapatę flyboard to fruwająca platforma pozwalająca na wykonywanie akrobacji w powietrzu i w wodzie. Może osiągać prędkość do 190 km na godzinę. 18 lipca prefektura morska dla kanału La Manche i Morza Północnego ostrzegła Zapatę i wydała "nieprzychylną opinię" dla jego planów, co jednak nie oznaczało zakazu lotu. "Czujesz, że całe ciało frunie" "Latanie na flyboardzie to szaleństwo. Czujesz, że całe ciało frunie. Czujesz jak strumienie powietrza opływają ci ręce - możesz nimi sterować. To szaleństwo trudne do opisania. Jedyne doznanie, o którym trzeba powiedzieć, to ból. Czujesz jakbyś płonął, palą cię nogi, brzuch. To też czynność wymagająca wysiłku fizycznego. Kiedy ludzie patrzą jak latam, wydaje im się, że to łatwe, a ja używam całej swojej siły" - opowiada Franky Zapata. Zapata wzbudził zaciekawienie na całym świecie, gdy przed kilkoma dniami jako "latający żołnierz" frunął na flyboardzie nad Paryżem podczas defilady wojskowej zorganizowanej 14 lipca z okazji francuskiego święta narodowego.