Uczestnicy manifestacji - podobnie jak wczoraj - obrzucali kamieniami siedzibę MSW. Podpalili również główną siedzibę urzędu podatkowego usytuowanego nieopodal Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w samym śródmieściu Kairu. Na zewnątrz budynku wyciągnęli biurka i szafy, aby utworzyć z nich barykadę przeciwko atakującym ich granatami z gazem łzawiącym siłom bezpieczeństwa. Najwyższa Rada Wojskowa rządząca w Egipcie po obaleniu prezydenta Hosniego Mubaraka w komunikacie ogłoszonym na Facebooku oskarżyła o celowe prowokowanie starć i niezgody w celu utrzymywania napięcia w Egipcie "siły zagraniczne i wewnętrzne". Oficjalna agencja Mena nadała apel egipskiego premiera Kamala al-Ganzuriego do "mędrców narodu i rewolucyjnej młodzieży" o wspólne z wojskiem działania w celu opanowania sytuacji. Najwyższa Rada Wojskowa wezwała dzisiaj wszystkie egipskie siły polityczne do "interwencji na rzecz położenia kresu niezgodzie". W zamieszkach zginęły od wczoraj cztery osoby, w tym żołnierz, a rannych zostało, według różnych źródeł, od 544 do blisko 1700 osób. Uczestnicy manifestacji protestują przeciwko opieszałości sił bezpieczeństwa, które nie zapobiegły zamieszkom po meczu piłkarskim w Port Saidzie. W środę po tym spotkaniu w starciach kibiców dwóch drużyn ligowych zginęły 74 osoby, a setki zostało rannych. Więcej o zamieszkach po meczu w Port Said w serwisie Sport (wywiad Konrada Kaźmierczaka z Ryszardem Komornickim, trenerem, który pracował w Egipcie)