Terrorystyczne ugrupowanie Hamas wezwało do powszechnej mobilizacji po tym, jak Izraelczycy zastrzelili w Gazie oficera gwardii przybocznej Jassera Arafata. Podpułkownik Massud Ajad został zabity, gdy dwa szturmowe śmigłowce izraelskie ostrzelały jego samochód rakietami na centralnej ulicy Sallah adin w Gazie. Trafiony dwoma pociskami pojazd został całkowicie zniszczony. Massud Ajad odbył latem zeszłego roku szkolenie w bazach Hezbollahu w Libanie, skąd następnie wrócił do Gazy. To on zorganizował ostatnie ataki na żydowskie osiedla, kiedy to Palestyńczycy po raz pierwszy użyli ciężkich moździeży. Wiadomo też, że dowodzona przez Massouda bojówka planowała uprowadzenie do Libanu wysokiej rangi osobistości izraelskich. - Arafat powinien być wdzięczny Izraelowi za pozbycie się tego osobnika, który mógł godzić w jego życie, gdyby proirański Hezbollah tego zażądał - skwitował izraelski wiceminister obrony. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Eli Barbura: W kilku miejscach w Strefie Gazy doszło wczoraj do strzelaniny pomiędzy Palestyńczykami i izraelskimi służbami bezpieczeństwa. Jak donieśli świadkowie wydarzeń, izraelskie czołgi ostrzelały z dział obóz dla uchodźców Chan Junis. W wyniku starcia trzech Palestyńczyków zostało trafionych kulami karabinowymi, a co najmniej 20 - ranionych odłamkami. Izraelskie źródła wojskowe nie potwierdziły tych informacji. Wojsko Izraela poinformowało, że żołnierze izraelscy co najmniej dwa razy ostrzelali Palestyńczyków. Jak donieśli Palestyńczycy wojsko izraelskie zajęło wczoraj posterunek policji palestyńskiej w Strefie Gazy w pobliżu przejścia Erez na granicy z Izraelem.