W nocnej pasterce w Betlejem uczestniczyły tysiące wiernych, wśród nich wielu palestyńskich katolików. W Betlejem pojawili się też muzułmanie, którzy razem z chrześcijanami modlili się o pokój. "Przyjechałam tu, by spędzić czas razem z moimi przyjaciółmi, z moimi braćmi i siostrami chrześcijanami" - mówi Palestynka Sadża. W tym roku jednak do Betlejem przyjechało znacznie mniej gości niż zazwyczaj. Powodem są ataki nożowników oraz zamieszki, do których na terenach izraelsko-palestyńskich dochodzi niemal codziennie. Przemoc potępił łaciński patriarcha Jerozolimy arcybiskup Fuad Twal, którego przesłanie odczytano w trakcie pasterki. "Wiele zła wydarzyło się ostatnio na naszym umiłowanym Bliskim Wschodzie. Zatraciliśmy naszą ludzkość i nasze duchowe wartości. Religia stała się powodem zabijania w imię Boga, zamiast być motywacją do miłosierdzia i braterstwa" - napisał abp Tual.Tylko wczoraj w incydentach zginęło czterech palestyńskich napastników. Od października w palestyńskich atakach zginęło już 20 Izraelczyków oraz Amerykanin. W starciach zginęło też co najmniej 124 Palestyńczyków, spośród których 76 to zamachowcy. Izraelskie władze wprowadziły na czas świąt zaostrzone środki bezpieczeństwa. Wszystkich, którzy wjeżdżają do Betlejem z Jerozolimy czekają znacznie bardziej dokładne kontrole niż zazwyczaj.