"Przez 10 lat Kosowo było tabu. Nikt nie mógł oficjalnie powiedzieć prawdy. Opowiadano bajki; kłamano, że Kosowo jest nasze" - napisał Daczić. "Dziś do Kosowa nie może pojechać serbski prezydent ani ministrowie, ani policja czy wojsko. Serbowie mogą tylko wyjeżdżać z Kosowa. To pokazuje, na ile Kosowo jest nasze i ile tam znaczy nasza konstytucja i nasze prawa" - dodał. W Brukseli pod auspicjami UE toczą się obecnie negocjacje między Serbią a jej dawną prowincją, która w 2008 roku ogłosiła niepodległość. Uczestniczy w nich Daczić i premier Kosowa Hashim Thaci. Unia Europejska liczy na normalizację stosunków między Serbią i Kosowem i od tego uzależnia ich zbliżenie do UE. Bruksela chce porozumienia do połowy kwietnia, kiedy Komisja Europejska ma ogłosić raport o postępach rozmów w sprawie Kosowa. Serbia oczekuje, że na unijnym szczycie w czerwcu uzyska datę rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Brukselą. Belgrad wyklucza uznanie niepodległości Kosowa i domaga się przynajmniej szerokiej autonomii dla kosowskich Serbów, natomiast Prisztina żąda likwidacji "równoległych struktur" państwowych utrzymywanych przez ludność serbską na północy Kosowa. Koalicyjny rząd Daczicia, choć podkreśla, że nigdy nie uzna Kosowa jako niepodległego państwa, zaoferował uznanie władzy Prisztiny także nad północną częścią tej byłej serbskiej prowincji, ale w zamian za autonomię dla kosowskich Serbów. Prisztina obawia się jednak, że tylko pogłębiłoby to podział Kosowa. Artykuł Daczicia w tygodniku "NIN" ukazał się w związku z przypadająca w przyszłym tygodniu 10. rocznicą śmierci reformatorskiego premiera Zorana Djindjicia, zastrzelonego przez grupę byłych członków formacji paramilitarnej i przemytników narkotyków. "Dziesięć lat później Serbia wciąż ma do rozwiązania problemy, przed którymi stał rząd Djindjicia. Wciąż nie wie, gdzie są jej granice, nad jakim terytorium ma naprawdę suwerenność" - napisał premier. "(Djindjić) twierdził, że prawdziwy patriotyzm to ten, który osiąga konkretne wyniki. Kiedy nie opowiadasz o miłości do kraju, ale coś dla niego robisz" - przekonywał. "Należałem do rządu, który próbował rozwiązać problem Kosowa siłą. Być może jest w tym jakaś sprawiedliwość, że dziś jestem osobą najbardziej odpowiedzialną za znalezienie pokojowego rozwiązania" - zadeklarował Daczić, który w latach 90. ubiegłego wieku był rzecznikiem partii Slobodana Miloszevicia.