"Chciałabym zapytać, kiedy prezydium PE odniesie się do haniebnych wypowiedzi pana (Guya) Verhofstadta, które padły tutaj w tym parlamencie? To niebywała sytuacja. Chcecie państwo oceniać wypowiedzi posłów wygłoszone poza PE. Na podstawie którego artykułu regulaminu PE?" - pytała Wiśniewska. Jej spontaniczne wystąpienie sprowokowało szereg odpowiedzi ze strony przedstawicieli większości frakcji oraz szefa PE Antonio Tajaniego, który przypominał w tym kontekście art. 21 regulaminu. Mówi on o trybie, w jakim PE może odwołać jednego ze swoich wiceprzewodniczących. "To nie jest sankcja, która może być nałożona lub nie przez przewodniczącego. Ani przewodniczący, ani prezydium nie podejmują decyzji, tylko konferencja przewodniczących. Ja tylko szanowałem zapisy regulaminu. Głosowanie miało miejsce na konferencji przewodniczących" - przypominał Tajani. "Nie chodzi tutaj o atak na Polskę" Przewodniczący frakcji Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Manfred Weber podkreślał, że nikt nie kwestionuje swobody wypowiedzi, ale w całej sprawie nie chodzi o zwykłego posła, a wiceszefa PE. "Od przewodniczącego Tajaniego oczekuje się godnego sprawowania urzędu. Pan przewodniczący się z tego wywiązuje. Tego samego oczekuje się od innych wiceprzewodniczących, a ten wiceprzewodniczący pozwala sobie na niemożliwe do przyjęcia porównania z nazistami" - oświadczył Weber. Zadeklarował, że EPL jest gotowa poprzeć innego europosła z PiS, którego frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR) wskaże na stanowisko zamiast Czarneckiego. "Nie chodzi tutaj o atak na Polskę czy na jakąś grupę, czy krajową partię polityczną. Będziemy głosować na kandydaturę z EKR przez państwa zaproponowaną, ale w odniesieniu do wiceprzewodniczącego Czarneckiego trzeba wyciągnąć konsekwencje" - zaznaczył Weber. Wiceprzewodniczący frakcji socjalistycznej Udo Bullmann podkreślał, że nikt nie mówił, że chodzi o cenzurowanie czy ocenianie wypowiedzi posłów, a o utrzymanie godności Parlamentu Europejskiego. "Europejska integracja narodziła się w wyniku odrzucenia wojny i narodowego socjalizmu. To jest spuścizna, która nas obowiązuje. Tego rodzaju porównania do nazistów są przekroczeniem czerwonej linii. Socjaliści nie życzą sobie tego, aby naszą izbę reprezentowała osoba, która pozwala sobie na porównywanie innych z nazistami" - oświadczył Bullmann. Również on potwierdził, że socjaliści chętnie wybiorą przedstawiciela grupy EKR, do której należy PiS w zamian za Czarneckiego. "Jesteśmy za pluralizmem w tej izbie, ale nie zgodzimy się na porównania z nazistami, tak samo jak nie zgodzimy się na nazistów w prezydium tego Parlamentu" - zaznaczył Bullman. "Zwalczam PiS, ale szanuję wszystkich" Współprzewodniczący Zielonych Philippe Lamberts mówił, że nie można akceptować ataków osobistych czy poniżania kogoś. "Zwalczam PiS, zwalczam skrajną prawicę, ale szanuję wszystkich. (...) Wszyscy w PE mają godność, która musi być szanowana. Tej godności atakować nie wolno" - oświadczył. Na te wystąpienia chciał zareagować eurodeputowany PiS Zdzisław Krasnodębski, ale nie został dopuszczony do mikrofonu. "Oburzające wypowiedzi europosłów z lewej strony sali w sprawie Ryszarda Czarneckiego" - napisał na Twitterze. Głosowanie w sprawie odwołania europosła PiS z funkcji wiceszefa PE zaplanowane jest na środę. Wniosek w tej sprawie to konsekwencja porównania przez niego eurodeputowanej PO Róży Thun do szmalcownika. Była to reakcja na jej wystąpienie w krytycznym wobec działań polskich władz reportażu francusko-niemieckiej telewizji Arte. Zgodnie z regulaminem europarlament podejmuje decyzje w sprawie odwołania jednego z wiceprzewodniczących większością dwóch trzecich oddanych głosów. Frakcje, które poparły wniosek o głosowanie w sprawie Czarneckiego, mają taką większość.