Partii Sarkozy'ego udało się jednak uniknąć dotkliwej porażki, jaką zapowiadały sondaże przedwyborcze. W wyborach triumfowała natomiast lewica na czele z Partią Socjalistyczną. Po przeliczeniu około 75 procent oddanych w niedzielę głosów, według oficjalnych danych partia Sarkozy'ego i jej sojusznicy uzyskali 45,5 procent głosów a socjaliści i ich koalicjanci - 47 procent głosów. Frekwencja wyborcza wynosiła około 61 procent - mniej niż w wyborach w 2001 r., kiedy do urn poszło 67,29 proc. wyborców. Przedwyborcze sondaże sugerowały, że politykę prezydenta Sarkozy'ego popiera obecnie tylko jeden na trzech Francuzów. Lepszy od przewidywanych wynik głosowania zapowiada jednak, iż socjaliści mogą liczyć na powodzenie także w drugiej turze wyborów, mającej odbyć się 16 marca. Stawką są tu m.in. władze samorządowe w dużych miastach - przede wszystkim w Paryżu i Lyonie. W niedzielę socjaliści triumfowali m.in. w Lille, Strasburgu,Lyonie, Rennes, Pau i Caen, choć będzie tam potrzebna druga tura. Obecny mer Paryża socjalista Bertrand Delanoe, popularny dzięki swoim pomysłom na ekologiczny transport - m.in. sieć automatycznych wypożyczalni rowerów, pokonał w pierwszej turze swoją główną rywalkę Francoise de Panafieu z UMP. O ostatecznych wynikach wyścigu o fotel mera Paryża zdecyduje jednak także druga tura głosowania. UMP po pierwszej turze ma natomiast przewagę w Marsylii i Tuluzie. Premier Francois Fillon po zamknięciu lokali wyborczych podkreślił, że niezależnie od wyniku wyborów rząd nie cofnie się przez zapowiadanymi reformami. Dodał, że nie należy mieszać wyborów samorządowych z oceną obecnej polityki prawicowego gabinetu. Prezydencka UMP rządzi obecnie w ponad połowie miast Francji, liczących powyżej 30 tysięcy mieszkańców. Wszystko wskazuje, że po wyborach to się zmieni. Komentując wstępnie rezultaty pierwszej tury wyborów, dziennik "Le Parisien" określił je mianem "ostrzeżenia" wyborców, adresowanego do UMP.