Serwis opisuje niepokojący trend na podstawie przypadku marki odzieżowej Cotopaxi. Sieć postanowiła wycofać się z San Francisco, ponieważ obawia się o swoich pracowników, którzy skarżą się, że nie ma tygodnia, by w placówkach nie dochodziło do kradzieży. Kradzieże nawet kilka razy w tygodniu - Nasz sklep jest atakowany nawet kilka razy tygodniowo. Złodzieje bezczelnie kradną pieniądze z kas i nasze produkty - powiedział dyrektor generalny firmy Davis Smith. Choć sklep został otwarty w "uroczej dzielnicy handlowej" zaledwie rok temu, już na początku funkcjonowania witryny powybijano, a ze sklepu skradziono produkty o wartości tysięcy dolarów - czytamy. Na terenie placówki ciągle zwiększano środki bezpieczeństwa, lecz wszystko na nic. Kradzieże nadal miały miejsce, a pracownicy coraz bardziej obawiali się kolejnych napaści. Dyrektor zaznaczył, że sytuacja w tym mieście jest zdecydowanie najtrudniejsza w porównaniu z placówkami w innych lokalizacjach. San Francisco pogrążone w chaosie - Kiedyś kochałem to miasto, ale teraz jest ono zakażonym przestępczością pustkowiem. Na ulicach jest coraz mniej policji, przestępczość szaleje - wskazuje Smith. - San Francisco pogrążyło się w chaosie. Wiele ulic i parków jest opanowanych przez narkotyki, przestępców i bezdomność, a lokalne organy ścigania są bezczynne - dodał. Słowa Smitha potwierdzają liczne doniesienia o sytuacji w mieście. Nie brakuje również ostrzeżeń samych turystów, którzy przekazują sobie, do których miejsc w San Francisco lepiej nie chodzić. Efektem społecznych frustracji było także odwołanie prokuratora San Francisco. Zmiany, jakie wprowadził podczas swojego urzędowania, spowodowały coraz rzadsze wyznaczanie kaucji i osadzanie więźniów. Jednocześnie w mieście wzrosła jednak przestępczość.