Jan Paweł II nie ma już problemów z przewodem pokarmowym, które w ubiegłym tygodniu nie pozwoliły mu uczestniczyć w audiencji, ale dalej jest słaby i z trudnością wypowiada słowa. Niestety, powinniśmy się przyzwyczaić do myśli, że to się już raczej nie zmieni. Dziś papież skrócił czytanie tekstu przygotowanej katechezy, czytał z trudem, wyrwało mu się nawet po polsku westchnięcie Jezus Maryja. Objechał jednak plac przed Bazyliką machając do wiernych i nie zrezygnował też na koniec audiencji z pozdrowienia pielgrzymów w kilku językach. Wczoraj obiegły świat słowa kardynała Josepha Ratzingera, który w wywiadzie dla niemieckiego czasopisma powiedział, że należy się modlić o zdrowie papieża. Według rzymskiej korespondentki RMF, wypowiedź ta może pochodzić sprzed kilkunastu dni, mogła nie być autoryzowana, i - co chyba najważniejsze - tak naprawdę nie przynosi żadnej rewelacji. To, że papież ma się nie najlepiej widać bowiem gołym okiem, ale wbrew radom lekarzy nie chce ograniczać swoich codziennych zajęć, nie chce też zrezygnować z publicznych spotkań - uważa, że to jego misja, w której musi dotrwać do końca. Rzymski dziennik "Il Messaggero" pisze dziś, że kardynał Ratzinger może zostać następcą Jana Pawła II. Według gazety 76-letni, wpływowy szef Watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary jest brany pod uwagę w przypadku, gdyby uczestnicy konklawe nie mogli dojść do porozumienia w kwestii któregoś z młodszych kandydatów.