Mitch McConnell, druga osoba u republikanów po ustępującym prezydencie, ma według "New York Timesa" uważać, że procedura impeachmentu ułatwi pozbycie się Trumpa z partii. Nie ujawnił jednak, jak sam ostatecznie zamierza głosować w ewentualnym procesie senackim. Portal Fox News, powołując się na źródła, pisze że po ataku na Kapitol lider republikańskiej większości jest wściekły na Trumpa i mówi, że "to koniec". Tym bardziej - jak dodaje z kolei "NYT" - że prezydent po szturmie nie okazuje skruchy. Wymowne milczenie McConnell do tej pory nie wypowiedział się publicznie w sprawie przyszłości Trumpa. To - jak spekuluje "NYT" - jest celowe, w ten sposób ma zostawiać parlamentarzystom republikanów możliwość poparcia dla artykułu impeachmentu. Milczenie najważniejszego senatora GOP to wyraźny kontrast z pierwszym impeachmentem prezydenta (w trakcie tzw. afery ukraińskiej), gdy wpływowy polityk z Kentucky wielokrotnie wypowiadał się przeciwko działaniom demokratów. Relacje między przywódcą większości w Senacie a prezydentem, dwoma najpotężniejszymi osobami w Partii Republikańskiej, całkowicie się załamały - informuje natomiast portal CNN. Politycy podobno nie są ze sobą w kontakcie od grudnia i głosowania Kolegium Elektorów. Relacjom nie pomogła porażka republikanów w dwóch styczniowych senackich wyborach w Georgii, które spowodują że GOP straci kontrolę nad izbą wyższą amerykańskiego parlamentu. Głosowanie w środę Artykuł impeachmentu prezydenta, który zarzuca mu "podżeganie do powstania", ma zostać poddany pod głosowanie w kontrolowanej przez demokratów Izbie Reprezentantów w środę. Ze względów proceduralnych proces w Senacie nie rozpocznie się przed zaprzysiężeniem Joe Bidena na prezydenta 20 stycznia. Przywódcy republikanów w Izbie Reprezentantów zdecydowali nie przekonywać kongresmenów republikanów do głosowania przeciwko impeachmentowi. Nieoficjalnie oczekuje się, że do demokratów w Izbie Reprezentantów może dołączyć nawet kilkudziesięciu kongresmenów GOP. Portal The Hill ocenia, że republikanie stoją "na rozdrożu w obliczu przyszłości bez prezydenta Trumpa".