Według relacji jednego ze źródeł PAP żaden z przedstawicieli państw członkowskich nie zareagował na ten wniosek. Jeszcze w maju ustalono, że KE ponownie przedstawi tę sprawę Radzie UE, czyli przedstawicielom państw członkowskich.W poniedziałek wiceszef KE Frans Timmermans mówił, że jest optymistą, jeśli chodzi o wypracowanie w dialogu rozwiązania dotyczącego praworządności w Polsce. Zastrzegł jednocześnie, że jeśli tak się nie stanie, UE użyje narzędzi, jakie ma do dyspozycji w tej sprawie. "Mamy odpowiednie instrumenty, mamy artykuł 7. traktatu, który możemy uruchomić, ale ostatecznie w Europie rozwiązujemy problemy przez dialog. To coś, co staram się robić od półtora roku z polskim rządem, aby uniknęli ograniczenia niezależności wymiaru sprawiedliwości" - mówił Timmermans. W ubiegłym tygodniu wiceszef KE relacjonując stan dialogu z Polską mówił, że najnowsza odpowiedź z Warszawy na zalecenia w sprawie praworządności nie pokazuje, że rząd planuje jakiekolwiek kroki, aby zająć się problemami, wskazanymi przez KE. Po czwartkowej debacie z europosłami Timmermans podkreślał, że KE jest bardzo blisko uruchomienia art 7. unijnego traktatu wobec Polski, ale uzależnia ten ruch od propozycji prezydenta Andrzeja Dudy i sytuacji sędziów Sądu Najwyższego. Z jego słów wynikało, że jeśli zostaliby oni odwołani, wówczas KE uruchomi art. 7 unijnego traktatu. Podczas ostatniej majowej dyskusji na posiedzeniu Rady UE większość państw członkowskich opowiedziała się za dalszym dialogiem KE z Polską. Jak informowali dyplomaci za zamkniętymi drzwiami, krytycznie o posunięciach rządu w Warszawie wypowiadało się kilkunastu ministrów z 22, którzy zabrali wówczas głos.