Misja NATO w Iraku, która liczy kilkuset żołnierzy, została uruchomiona w październiku 2018 roku na wniosek rządu irackiego, aby wzmocnić tamtejsze siły i zapobiec powrotowi dżihadystycznej organizacji Państwo Islamskie (IS). Od soboty operacje szkoleniowe w ramach misji ze względów bezpieczeństwa są zawieszone. "We wszystkim, co robimy, bezpieczeństwo naszego personelu jest najważniejsze. W związku z tym tymczasowo zawiesiliśmy nasze szkolenia na miejscu i podejmujemy wszelkie środki ostrożności niezbędne do ochrony naszych ludzi. Obejmuje to tymczasowe przeniesienie części personelu w różne lokalizacje zarówno w Iraku, jak i poza nim" - przekazało we wtorek PAP źródło z kwatery głównej NATO w Brukseli. Jak podkreśliła ta osoba, Sojusz nie wycofuje się z Iraku i jest gotowy do kontynuowania szkoleń i budowania zdolności sił irackich, gdy tylko pozwoli na to sytuacja. "NATO jest mocno zaangażowane w walkę z międzynarodowym terroryzmem. Aby chronić bezpieczeństwo naszego personelu na miejscu, nie możemy wchodzić w szczegóły operacyjne" - zaznaczył przedstawiciel Sojuszu. Pilne posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej W poniedziałek po południu odbyło się zwołane w trybie pilnym posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej w związku z sytuacją na Bliskim Wschodzie po zabiciu w zeszłym tygodniu w Bagdadzie przez siły USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Przedstawiciele państw NATO wyrazili poparcie dla kontynuowania misji szkoleniowej Sojuszu w Iraku. Przyszłość misji nie jest jednak pewna, bo parlament Iraku na nadzwyczajnej sesji w niedzielę uchwalił rezolucję, wzywającą rząd w Bagdadzie do podjęcia działań zmierzających do zakończenia obecności w Iraku wszystkich zagranicznych sił wojskowych. We wtorek sekretarz generalny Sojuszu rozmawiał telefonicznie z premierem Iraku Adilem Abd al-Mahdim i przekazał mu, że państwa Sojuszu chcą kontynuować misję. Generał Sulejmani, dowódca elitarnej irańskiej jednostki wojskowej Al-Kuds, zginął w nocy z czwartku na piątek w Bagdadzie w ataku rakietowym sił USA. Atak ten wywołał masowe demonstracje w Iranie, zaostrzył napięcia na linii Waszyngton-Teheran, a także pogorszył sytuację bezpieczeństwa sił zachodnich w regionie.