W ramach akcji wymierzonej w szajki zajmujące się handlem nowonarodzonych dzieci, funkcjonariusze aresztowali ponad 100 osób. Jak podaje powołujący się na chińską gazetę "Global Times" serwis AFP, jedna z grup przestępczych działających we wschodniej prowincji Szantung więziła ciężarne kobiety w opuszczonej fabryce. Również nowo narodzone dzieci były przetrzymywane w bardzo złych warunkach. - Niemowlęta ukrywano w pustych fabrykach, opuszczonych kostnicach czy były szpitalach chorób zakaźnych. Dzieci karmiono makaronowymi zupami z proszku - podała chińska policja. W sumie zatrzymano 103 osoby będące członkami ośmiu gangów. Śledztwo w tej sprawie trwało dwa miesiące. Policja uratowała 37 niemowląt. U 7 z nich lekarze stwierdzili choroby zakaźne - w tym HIV - którymi zaraziły się od matek. Jak podał "Global Times", noworodek płci męskiej kosztował 60 tysięcy yuanów (około 34 tysięcy zł). - Chłopcy są drożsi od dziewczynek - miał powiedzieć jeden z zatrzymanych. - To nowy sposób działania gangów handlujących dziećmi. Zabierają oczekujące na poród kobiety do tajnych miejsc, a następnie sprzedają narodzone niemowlęta - powiedział Chen Shiqu z chińskiej policji. W lipcu zeszłego roku policjanci namierzyli grupę kobiet w ciąży, przebywającą w opuszczonej fabryce w mieście Jining. Znaleziono tam też dziecięce pieluszki i inne ślady, świadczące o działaniu tam "podziemnej porodówki".Handel ludźmi to rosnący problem w Chinach, gdzie rząd prowadzi restrykcyjną politykę kontroli narodzin.