Do nietypowego spotkania doszło na przełomie 2018 i 2019 r. Amisal, który przyleciał na Haiti w przerwie między zajęciami na uczelni w Teksasie był w drodze na imprezę sylwestrową. W pewnym momencie zauważył dużą grupę ludzi. Gdy do nich podszedł okazało się, że zgromadzili się wokół porzuconego, kilkumiesięcznego chłopca. - Leżał w stosie śmieci, płakał. Nie było ani jednej osoby, która chciałaby mu pomóc - powiedział Jimmy Amisal w rozmowie z CNN. Dodał, że według lokalnych mieszkańców dziecko "mogło być przeklęte". Dziecko nie było ubrane, chodziły po nim mrówki ogniste. Jednak, gdy Amisal podszedł do niego i wziął je na ręce "natychmiast przestało płakać". Wrócił z "imprezy". Niósł trzymiesięcznego chłopca Tej samej nocy 22-letni student zaniósł dziecko do rodzinnego domu. Matka Amisala była w szoku, bo syn "wrócił z imprezy" z trzymiesięcznym niemowlęciem. Wspólnie zaopiekowali się chłopcem i opatrzyli ugryzienia po mrówkach. Powiadomili też policję, która wszczęła śledztwo w sprawie porzucenia niemowlęcia. Następnego dnia z rodziną skontaktował się sędzia. Jako, że nikt nie zgłosił się w sprawie chłopca, zaproponował rodzinie tymczasową opiekę. - Po tym pytaniu miałem wiele nieprzespanych nocy. Matka zapewniła mnie jednak, że nic nie dzieje się bez powodu - mówił Amisal. Droga adopcja chłopczyka. Pomogli internauci Po przerwie świątecznej Amisal wrócił na studia do Teksasu, a dziecko zostało pod opieką jego matki. W 2019 r. mężczyzna rozpoczął proces formalnej adopcji. Dziecko otrzymało też imię: Emilio Angel Jeremiah. Okazało się jednak, że na drodze rodziny stanęła biurokracja. Proces trwa wiele lat, a koszt adopcji dziecka na Haiti podawany przez agencję All God's Children International wynosi ponad 40 tys. dolarów bez uwzględnienia kosztów podróży i zakwaterowania w USA. Zobacz też: Adopcja po polsku. Prawa rodzicielskie ważniejsze niż dziecko W 2020 r. Amisal postanowił przerwać studia i skupił się na pracy, by zarobić na adopcję. Ostatecznie pod koniec lipca założył internetową zbiórkę. Początkowy cel 60 tys. dolarów został przekroczony dwukrotnie - do tej pory internauci zebrali ponad 126 tys. dolarów na wsparcie dziecka. Dodatkowe pieniądze ze zbiórki mają zostać przeznaczone na edukację czteroletniego dziś Emilio oraz wsparcie sierocińców na Haiti. Amisal w rozmowie z CNN przyznał jednak, że ma marzenie o założeniu własnej organizacji non-profit pomagającej sierotom.