Dla saksońskiego miasteczka Freiberg przyjmowanie uchodźców jest już ponad siły. Władze miasta zdecydowały, że złożą do starostwa odpowiedni wniosek o powstrzymanie przydziału migrantów. Freiberg chce "odetchnąć" przez cztery lata - tyle miałaby trwać przerwa w przyjmowaniu uchodźców. Wcześniej podobne decyzje podjęły inne niemieckie miasta: Salzgitter, Delmenhorst, Wilhelmshaven w Dolnej Saksonii i Chociebuż w Brandenburgii. Problem w przedszkolach i szkołach W liczącym prawie 42 tys. mieszkańców Freibergu mieszka ok. 4 tys. obcokrajowców. Połowa z nich, czyli ok. 5 proc. ogólnej liczby mieszkańców, ma status uchodźcy. Największym wyzwaniem dla miasta jest wielka liczby dzieci wśród nowo przybyłych. Jak informują władze Freibergu, w tamtejszych przedszkolach brakuje już 300 miejsc, a w szkołach potrzebnych jest 12 dodatkowych sal lekcyjnych. Burmistrz Sven Krueger (SPD) wyjaśnia, że władze miasta "nie mają wyjścia". Muszą bowiem sprostać zarówno roszczeniom mieszkańców i zapewnić wszystkim dzieciom miejsce w przedszkolu lub szkole, jak i własnym wymaganiom odnośnie dobrych warunków integracji. - Osiągnęliśmy limit i musimy coś zrobić, zanim będziemy niezdolni do działania - mówi Krueger. Problemy w Chociebużu W Chociebużu (Cottbus) już od 19 stycznia br. obowiązuje okresowe wstrzymanie przydziału uchodźców z pobliskiego ośrodka recepcyjnego. W mieście od wielu miesięcy dochodzi do konfliktów między miejscową ludnością a migrantami. Miasto jest poza tym zadłużone i uchodzi za bastion skrajnej prawicy. W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych najsilniejszą partą była populistyczna AfD. Na partię głosowało aż 24 proc. elektoratu. Miasto demonstruje W mieście nie brakuje też tych, którzy deklarują swoją otwartość. W sobotę 3 lutego na ulice wyszło ok. 1500 osób, by zademonstrować w imię pokojowego życia z migrantami. Inicjatywa wyszła m.in. od samych uchodźców i organizacji walczących z neonazistami. Swoją demonstrację przeprowadziło też prawicowe stowarzyszenie "Przyszłość Ojczyzna". We wcześniejszej demontracji tej organizacji w styczniu br. uczestniczyli sympatycy skrajnej prawicy i politycy AfD. Doszło wtedy do ataków na dziennikarzy. Katarzyna Domagała/DW, afp, dp/Redakcja Polska Deutsche Welle