Jak podkreślił Fritz, podczas wtorkowej konferencji "Arkadiusz Mularczyk w spokojnym tonie mówił o Niemczech jako 'przyjacielu'". To mogło być zaskakujące, ponieważ "Mularczyk uważany jest za 'niemcożercę' i tego, który ma wywalczyć od rządu federalnego niewyobrażalne 1,3 biliona euro" - napisał publicysta. "Dotychczasowe milczenie Berlina mogło wynikać z pewnej kalkulacji" - przyznaje "Welt", przypominając, że podstawę polskich roszczeń stanowią "zrównane z ziemią miasta, skradzione środki bankowe, zrabowane dzieła sztuki". Przede wszystkim jednak podczas okupacji niemieckiej zginęło ponad 5 mln polskich obywateli, a wśród nich - największa wówczas społeczność żydowska w Europie. Podczas niemieckiej okupacji "zamordowano trzy miliony polskich Żydów" - podkreśla "Welt".Polski raport, zaprezentowany we wrześniu w Warszawie, ma w ciągu najbliższych kilku tygodni - po przygotowaniu wersji niemieckiej - zostać przekazany ministrom i decydentom w RFN. Zostało to już poprzedzone wręczeniem noty dyplomatycznej rządowi federalnemu 3 października, w dniu zjednoczenia Niemiec, co "niemieckie kręgi dyplomatyczne mogły odczuć jako afront" - zauważa "Welt".Mularczyk, który niedawno awansował na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych, przebywa we wtorek i środę w Berlinie. "Okazją jest zawieszenie wiechy na nowej polskiej ambasadzie, lecz jednocześnie wizyta ta podkreśla wagę roszczeń odszkodowawczych dla polskiego rządu" - zauważa Fritz. Podczas wizyty w Berlinie Mularczyk ma w planach spotkanie z minister budownictwa Klarą Geywitz, a także z przedstawicielami niemieckiego MSZ, m.in. minister stanu ds. europejskich Anną Luehrmann. Polska domaga się 1,3 biliona euro Niemiec "Żądania odszkodowań stanowiły też temat konferencji prasowej, na której Mularczyk zasiadł obok Dariusza Pawłosia - nowo mianowanego ambasadora RP w Berlinie. Pawłoś to doświadczony dyplomata z dobrą siatką kontaktów w Niemczech, uchodzi za osobę rozsądną. Powinien posunąć sprawę do przodu" - ocenia Fritz. Mularczyk podczas konferencji zapewnił, że zajęcie się reparacjami "leży również w interesie Niemiec".Jak przypomina "Welt", polski wiceminister wysłał niedawno notę w tej sprawie do ponad 50 krajów i różnych organizacji międzynarodowych. "Chciał w ten sposób poinformować, że jest problem, który nie został rozwiązany" - dodaje Fritz, zauważając, że rząd Olafa Scholza powtarza stwierdzenia gabinetu swojej poprzedniczki Angeli Merkel: "Niemcy ponoszą moralną odpowiedzialność wobec Polski, ale kwestia reparacji jest uregulowana prawnie"."Większość ekspertów nie widzi szans na wywalczenie przez Polskę sprawiedliwości przed trybunałem międzynarodowym. Tymczasem polski rząd twierdzi, że zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu" - podkreśla Fritz i dodaje, że z powodu braku działań Niemiec Polska "internacjonalizuje" temat reparacji. Niemcy: Wizyta Mularczyka i skandal z obrazem nalężącym do warszawskiego muzeum Jak dodaje autor, wizyta Mularczyka w Berlinie zbiega się ze skandalem z udziałem berlińskiego domu aukcyjnego. W zeszłym tygodniu wystawiono na sprzedaż akwarelę Kandinsky'ego, która została skradziona z Muzeum Narodowego w Warszawie w 1984 roku.Mimo że w tym przypadku nie chodzi o sztukę zrabowaną podczas II wojny światowej, to "dla wielu Polaków sprawa stanowi wyraz bezdusznego stosunku Niemców do polskich spraw, szczególnie że ambasada RP także protestowała przed aukcją w Berlinie" - napisał Fritz. Sprzedaż obrazu, jak potwierdził dom aukcyjny Grisebach, została zawieszona, a sprawa ma zostać poddana weryfikacji prawnej. Minister kultury Piotr Gliński oskarżył berliński dom aukcyjny o sprzedaż "kradzionego dobra". "Stosunki polsko-niemieckie najwyraźniej pozostają napięte. Okazji nie ubywa" - podsumował publicysta "Welt".