Bezpaństwowy Palestyńczyk, który złożył wniosek o azyl w 2015 roku, popełnił już wiele przestępstw, zawsze z użyciem noża - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ("FAZ"). "Być może trudno było przewidzieć, że znowu zaatakuje, ale już dawno można było zapewnić, że Niemcy przy całej swojej kulturze powitania, szybko deportują takich brutalnych przestępców" - czytamy. "Porażka polityki otwartych drzwi" Oburzenie polityków z powodu zbrodni, żałoba narodowa po śmiertelnych ofiarach i żądanie szybkiego wyjaśnienia są zrozumiałe, ale i ukazujące bezradność. "Zamiast przyznać się do porażki polityki otwartych drzwi, są one otwierane coraz szerzej" - komentuje dziennik. "Przynajmniej w polityce zagranicznej demonstrowane jest obecnie zdecydowanie. W polityce migracyjnej nawet tego nie ma. A jest to pilnie potrzebne" - dodaje. Autor tekstu w monachijskim dzienniku "Muenchner Merkur" pisze, że po raz kolejny doszło w Niemczech do śmiertelnego ataku w pociągu. "Ludzie są przerażeni, ale też trochę uspokojeni, gdy czytają wszędzie, że 33-letni Palestyńczyk, który w pociągu regionalnym śmiertelnie ranił dwie młode osoby, sprawiał wrażenie niezrównoważonego" - czytamy. "Niezrównoważony to niemiecki szyfr, który sprawia, że morderstwo lub akt terroru zamienia się w rodzaj wypadku spowodowanego chorobą. To oznacza coś w rodzaju: straszne, ale trudno to zmienić. Ratyzbona, Wuerzburg, Aschaffenburg, Brokstedt - coraz dłuższa jest lista strasznych incydentów, których wspólną cechą jest to, że imigrant dał upust swojej wściekłości wobec społeczeństwa, które zapewniło mu bezpieczne schronienie. Na koniec pojawiają się pytania, których stawianie w Niemczech od czasu kultury powitania à la Merkel uchodzi za wysoce niestosowne: dlaczego tak wiele osób może w niekontrolowany sposób wjechać do naszego kraju? I dlaczego nie udaje się pozbyć tych złych spośród nich, zanim spowodują cierpienie innych?" - pyta monachijska gazeta. "Pochodzenie nie czyni sprawców" "Pochodzenie nie czyni sprawców" - tytułuje swój komentarz dziennik "Frankfurter Rundschau". "Nikt nie rodzi się przestępcą, a paszport nie mówi nic o skłonnościach danej osoby do przemocy. To powinno być oczywiste. Ale najwyraźniej nie jest w społeczeństwie, w którym polityczna i publicystyczna prawica uczyniła walkę z migracją swoim głównym tematem. To schemat, który powtarza się od lat" - czytamy. Atak Palestyńczyka w pociągu to "dla prawicowych populistów kolejna okazja". "Znów sprawcą jest mężczyzna (...) Czy w Niemczech rozpocznie się teraz debata o tym, jak niebezpieczni są mężczyźni i co należy zrobić, aby zapobiec takim czynom?" - pyta komentator. Otóż "Niemcy kierują się innym odruchem. Prowadzą debatę o problemach z integracją i deportacjach. Bo domniemanym sprawcą jest bezpaństwowy Palestyńczyk, który jeszcze kilka dni temu przebywał w areszcie za napaść. Dzień po ataku nożownika policja ogłosiła, że nadal nie wiadomo, co było motywem zbrodni. A prawicowy tłum już od wielu godzin szalał na portalach społecznościowych" - kontynuuje autor. "Przemoc jest wykorzystywana do siania nienawiści" - komentuje. Dziennik z Kolonii "Koelner Stadt-Anzeiger" zastanawia się, czy tragedia z Brokstedt powinna być okazją do kolejnej debaty migracyjnej. "Media społecznościowe pełne są utartych stereotypów tych, którzy krzyczą "wszystkich deportować" i tych, którzy uważają, że pochodzenie nie odgrywa w takich atakach żadnej roli. Tego rodzaju debata nie oddaje sprawiedliwości ofiarom" - czytamy. "Teraz trzeba zminimalizować ryzyko powtórzenia się takich aktów. W debacie na temat migracji nie wolno nam wrzucać wszystkiego do jednego worka" - wskazuje autor. Katarzyna Domagała-Pereira/Redakcja Polska Deutsche Welle