Wcześniej o incydencie tym poinformował na swej stronie internetowej tygodnik "Der Spiegel". Rodzina z dwojgiem dzieci podróżowała samochodem Opel Omega znad czarnomorskiego wybrzeża do Tbilisi. Na drodze szybkiego ruchu pod Gori pojazd został "dosłownie posiekany kulami" - relacjonował ranny Niemiec, któremu trzeba było usunąć kulę z płuca. Jego żona została poszkodowana jeszcze bardziej, otrzymując kilkanaście postrzałów. Oboje znajdują się w szpitalu w Tbilisi pod opieką ambasady Niemiec, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Dwoje znajdujących się w samochodzie dzieci, w wieku czterech lat i jednego roku, nie odniosło poważniejszych obrażeń. Raniony dorosły Niemiec oświadczył, iż napastnikami nie byli w żadnym razie rosyjscy żołnierze, lecz najprawdopodobniej południowoosetyjscy rebelianci, chcący się mścić na Gruzinach. Niemiecka rodzina jechała do Tbilisi, bowiem brak paszportów uniemożliwił matce i dzieciom przekroczenie granicy tureckiej.