Stefan Meister z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej DGAP uważa, że o ile sama próba puczu nie wygląda na inscenizację, o tyle wciągnięcie Łukaszenki do gry nie jest żadnym przypadkiem, czy też spontaniczną decyzją Putina. Niemiecki politolog: To koniec wagnerowców Stefan Meister nie jest przekonany, że Prigożyn, który teraz przebywa na Białorusi, będzie miał za zadanie zaatakować Ukrainę od północy. Jego zdaniem to koniec wagnerowców, ponieważ Putin zdał sobie sprawę, że strategia prywatnej armii, która w czasie wojny ma prowadzić m.in. działania hybrydowe, nie sprawdziła się. Według niemieckiego politologa Putinowi zależy teraz na odzyskaniu monopolu. Prigożyn co prawda nie miał szans na przejęcie władzy, ale mógłby być bardzo niebezpieczny. To regularny przestępca, który działa jak szef mafii, nie ma problemu z zabijaniem. Niemiecki politolog mówi jasno, że to "chory psychicznie człowiek, który nie ma hamulców" i to widać było wyraźnie w ostatnich miesiącach. Stefana Meistera dziwi fakt, że Putin tak długo pozwalał na to, by Prigożyn "biegał bez założonej obroży i smyczy". Co teraz może się wydarzyć w związku z Ukrainą? Na pewno Rosja nie skorzysta z żadnej oferty, by zasiąść do stołu negocjacyjnego w sprawie procesu pokojowego w Ukrainie. Nie ma co się łudzić - trwa właśnie ukraińska kontrofensywa, więc Putin nie będzie chciał rozmawiać o zakończeniu wojny - uważa Stefan Meister. Nie jest wykluczone, że Putin może zaostrzyć kurs, choć i tak nie będzie chciał przekroczyć dotychczasowej czerwonej linii, takiej jak użycie taktycznej broni atomowej. Problemem może okazać się elektrownia jądrowa w Zaporożu. Rosjanie mogą doprowadzić do awarii, przedstawiając to światu jako wypadek - twierdzi Meister. Krytyka niemieckiego rządu Przy okazji weekendowych wydarzeń w Rosji niemiecki politolog skrytykował również niemiecki rząd. W rozmowie z Interią przyznał, że kanclerz Olaf Scholz i jego ministrowie swoją reakcją, a raczej jej brakiem, pokazali, że nie do końca analizują to, co dzieje się w Rosji, a niemieckie służby niedostatecznie przyglądają się ruchom na rosyjskiej scenie politycznej. Od dłuższego czasu widać, że ekspertyzy tajnych służb są szczątkowe, ponieważ koncentrowano się na zagrożeniu islamskim terroryzmem. Zdaniem Meistera niemieckie władze muszą mieć oczy szeroko otwarte, bo każdy ruch jest bacznie obserwowany na Kremlu. Putin dokładnie wie, że Scholz, mimo iż stara się chronić niemieckie interesy, niechętnie mówi o problemach, ponieważ obawia się spadku popularności. To z kolei wykorzystywane jest teraz przez skrajnie prawicowych populistów z Alternatywy dla Niemiec (AfD), którzy zyskują w sondażach. Prorosyjskie nastroje w Niemczech rosną, ponieważ AfD dociera do wyborców, zrzucając odpowiedzialność za kryzys na kanclerza. To jemu zarzucają zerwanie stosunków gospodarczych z Rosją i spowodowanie kryzysu. Dla Putina to idealna sytuacja. Wzrost popularności AfD jest mu na rękę. Z Berlina dla Interii Tomasz Lejman