Lindner stwierdził podczas przemowy w Davos, że wie, "co niektórzy z was myślą: Niemcy prawdopodobnie są chorym człowiekiem". - Niemcy nie są chorym człowiekiem. Niemcy są zmęczonym człowiekiem po krótkiej nocy - przekonywał polityk. Jak stwierdził, "niskie oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego są częściowo sygnałem alarmowym". - Ale teraz mamy dobrą filiżankę kawy - powiedział, dodając, że Niemcy są "na początku ery nowych reform strukturalnych". "Nie podał jednak żadnych szczegółów" - zauważa CNN. "Chory człowiek Europy". Skąd pochodzi to określenie? Określenie, że Niemcy są "chorym człowiekiem Europy" pojawiło się pod koniec lat 90., gdy gospodarka kraju słabła, a bezrobocie rosło. Berlin pozbył się tego przydomka, wprowadzając szereg reform rynku pracy, a gospodarka rozkwitła po globalnym kryzysie finansowym z 2008 roku. CNN podaje, że spadek w największej gospodarce Europy w 2023 roku był pierwszym od początku pandemii COVID-19. - Oczywiste jest, że Niemcy osiągnęły najgorsze wyniki spośród głównych gospodarek strefy euro w ubiegłym roku - napisał Daniel Kral, główny ekonomista Oxford Economics. Niemiecki Federalny Urząd Statystyczny ocenił, że spadek PKB wynika z "wielu kryzysów", w tym z historycznie wysokiego poziomu inflacji, wysokich stóp procentowych oraz słabego popytu na niemieckie towary w kraju i za granicą. Niemcy. Gospodarka ma się gorzej. Skutek m.in. zależności od Rosji "Historyczna zależność Niemiec od rosyjskiego gazu ziemnego okazała się piętą achillesową w 2022 roku. Europejskie ceny energii już rosły, gdy inwazja Rosji na Ukrainę doprowadziła je do rekordowych poziomów. Następnie Moskwa zaczęła ograniczać dostawy gazu do krajów europejskich" - pisze CNN. Kryzys energetyczny sparaliżował część niemieckiego przemysłu. Od tego czasu ceny gazu ziemnego spadły, a Berlin znalazł nowych dostawców, którzy zastąpili Rosję. - Musieliśmy na nowo wymyślić niemiecką infrastrukturę energetyczną i dostawy w ciągu ostatnich 18 miesięcy. Nasza gospodarka wykazała się odpornością - stwierdził Lindner. Niemiecka produkcja samochodów i innego sprzętu transportowego odnotowała w ubiegłym roku wzrost, produkcja spadła jednak w energochłonnym przemyśle chemicznym i metalurgicznym. Ogólnie, produkcja przemysłowa, zdominowana przez przemysł wytwórczy, skurczyła się w Niemczech o 2 proc. CNN zauważa, że na Berlinie odbiły się również kłopoty gospodarcze Chin, a nadciąga kolejne duże ryzyko - kryzys na Morzu Czerwonym. Tesla zapowiedziała, że z powodu opóźnień w dostawach części, od 29 stycznia na dwa tygodnie zamknie swoją fabrykę w Berlinie. Źródło: CNN *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!