Przypominając o przekazaniu Berlinowi na początku października noty dyplomatycznej ws. reparacji, niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) przypomina, że początkowo jej treść była ściśle chronioną tajemnicą. "W międzyczasie staje się coraz jaśniejsze, co długa na dwie strony nota (...) zawiera" - czytamy w sobotnim wydaniu gazety. Reparacje wojenne. Media o nocie dyplomatycznej Warszawski korespondent "FAZ" Gerhard Gnauck, powołując się na informacje zdobyte w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych, pisze, że w dokumencie nie pojawia się słowo reparacje, nie pada też w nim konkretna suma, jaką Polska miałaby otrzymać od Niemiec za straty wojenne. W nocie jest za to mowa o odszkodowaniach, takich, jakie dostali już kiedyś robotnicy przymusowi. Jak czytamy, w składającej się z dziewięciu akapitów nocie wyliczone są za to inne problemy, będące następstwem wojny. Warszawa domaga się w tym kontekście ostatecznego i całościowego uregulowania tych spraw. Gazeta wymienia tu choćby oczekiwania strony polskiej, dotyczące edukowania w Niemczech o skali i charakterze niemieckiej okupacji w Polsce, która była o wiele bardziej brutalna niż choćby we Francji. Warszawa ubolewa w nocie, że tej tematyce nie poświęca się w Niemczech odpowiednio dużej uwagi i że pozostaje ona nieznana. W dokumencie ma być także mowa o wielu materialnych dobrach kultury, które w wyniku wojny znalazły się poza granicami Polski, a które wciąż czekają na zwrot. Poza tym nota ma zwracać uwagę na sytuację Polaków żyjących w Niemczech. Warszawa zarzuca Berlinowi niewypełnianie zapisów traktatu dobrosąsiedzkiego z 1991 roku, zwłaszcza zaniedbywanie nauczania języka polskiego w Niemczech. Niemcy a reparacje wojenne. Relacje bez zaufania Gazeta przytacza też niewymienionego z nazwiska rozmówce w polskim MSZ, który miał przyznać, że relacjom polsko-niemieckim brakuje obecnie dwustronnego zaufania. "My nie ufamy wam, wy nie ufacie nam" - miał stwierdzić rozmówca "FAZ". W sprawie reparacji i noty dyplomatycznej Warszawa zamierza jednak dawać do zrozumienia, że twarde niemieckie "nie" dla ewentualnych wypłat dla Polski nie robi już na Polsce wrażenia, czytamy we "Frankfurter Allgemeine Zeitung". W innym artykule, opublikowanym w tym samym sobotnim wydaniu "FAZ", czytamy z kolei, że rząd w Berlinie od początku stara się nie dopuścić do sytuacji, aby sprawa reparacji doprowadziła do pogorszenia stosunków z Warszawą. Gazeta przypomina, że kiedy we wrześniu Polska zapowiedziała żądania pod adresem Niemiec, Berlin ograniczył się do suchego sformułowania, że przyjmuje to do wiadomości. "W szerszym wariancie niemiecka odpowiedź zawiera odtąd dwa elementy" - czytamy. Z jednej strony Berlin wskazuje na sytuację prawną, jak zrzeczenie się reparacji w 1953 roku i pośrednie albo bezpośrednie potwierdzenie tej decyzji w późniejszych latach, także w wolnej Polsce. "Drugi element skupia się na niemieckiej odpowiedzialności moralnej, aby zachowywać pamięć o cierpieniu i szkodach, powstałych przez niemiecki napad na Polskę na początku drugiej wojny światowej i w czasach późniejszej niemieckiej okupacji". Jak czytamy, rząd Niemiec daje do zrozumienia, że jest gotowy angażować się, także finansowo, we wspólne projekty, które bazując na historii, nakierowane są jednak na przyszłość. Gazeta wymienia tu choćby planowaną budowę w Berlinie miejsca pamięci i spotkań z Polską, które obok informowania o historii, miałoby też przybliżać sobie Polaków i Niemców, czy inicjatywy typu wymiana młodzieży oraz wspólny podręcznik do historii. Dla rządu w Berlinie "nie wchodzi jednak w grę zgoda na polskie żądania dotyczące wypłat odszkodowawczych" - czytamy. Wojciech Szymański, Redakcja Polska Deutsche Welle