Hannes Loth podczas kampanii wyborczej obiecywał, że z nim na stanowisku burmistrza życie będzie tańsze - pisze "Bild". Pierwszy wywodzący się z prawicowej Alternatyw dla Niemiec burmistrz sprawuje swój urząd w Raguhn-Jeßnitz (powiat Anhalt-Bitterfeld) od 1 września. Burmistrz z Alternatyw dla Niemiec obiecywał niższe koszty Jak zauważa "Bild", od tego czasy wyraźnie zapomniał, co napisano na jego banerze wyborczym. "Będę nadal głosował przeciwko podwyżkom opłat i składek" - deklarował Loth. W zeszłym tygodniu burmistrz przedstawił radzie miasta swoje pierwsze plany. Jego zdaniem powinny wzrosnąć ceny za miejsce w placówkach opieki dziennej. Proponuje też podniesienie podatków od nieruchomości i handlu, a także od psów, który chciał całkowicie znieść wiosną - gdy był jeszcze radnym. Niemiecki burmistrz mówi o "ograniczeniach" - Lokalna konstytucja nakłada na nas ograniczenia - tłumaczy swoją zmianę zdania Loth. - Miasto ma zobowiązania finansowe w wysokości prawie 2,5 miliona euro na przyszły rok. Potrzebujemy zrównoważonego budżetu, aby uzyskać dofinasowanie - przekonuje. Niższe dotacje od państwa, wysokie płatności na rzecz powiatu Anhalt-Bitterfeld, a także kosztowna amortyzacja spowodowałyby, że finanse miasta, liczącego 9 tys. mieszkańców, znalazłyby się na minusie - zauważa "Bild". Aby uzupełnić miejską kasę, burmistrz chce podnieść stawkę podatku od nieruchomości z 360 do 390 euro, a stawkę podatku handlowego - z 320 do 360 euro. Dyskusja dotyczy także podatku od psów. Ten miałby wynosić 60 euro rocznie zamiast dotychczasowych 48 euro. Z kolei opłaty za opiekę dzienną mogłyby wzrosnąć nawet o 60 euro miesięcznie. Loth twierdzi, że to początkowe sugestie, które "także jemu się nie podobają". Kontrkandydat Hannesa Lotha w wyborach wylicza koszty Przewodniczący rady miejskiej Nils Naumann, niezależny kontrkandydat Lotha, któremu do zwycięstwa w wyborach na burmistrza na początku lipca zabrakło nieco ponad 100 głosów, oblicza: "Dla rodzin z dzieckiem, domem i psem jest to dodatkowe obciążenie w wysokości około 1000 euro rocznie". Naumann, który podczas kampanii wyborczej dawał do zrozumienia, że bez wyższych opłat się nie obejdzie, jest zdumiony. - Wiele osób teraz nie narzeka, ale broni burmistrza - mówi. "Bild" zauważa, że w przeciwieństwie do frakcji AfD w radzie miasta Naumann i grupa wyborców "Pro 8" nie odrzucają wprost planowanych podwyżek. - W porozumieniu z miejską radą rodziców zażądaliśmy jednak, aby burmistrz przedstawił radzie miasta trzy różne modele obliczeniowe - wyjaśnia Naumann. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!