"Sueddeutsche Zeitung" apeluje do czytelników, by nie godzili się na "krwawe jatki" i wzywa do bardziej zdecydowanego zwalczania terrorystów."Po każdym islamistycznym zamachu, niezależnie od tego, czy ma miejsce w Paryżu, Londynie, Berlinie czy jak teraz w Barcelonie zapada najpierw cisza, po której nadchodzi klasyczna refleksja: wolne społeczeństwa zmuszone są żyć z terroryzmem. Czy naprawdę? Przecież nie akceptujemy seksualnego wykorzystywania dzieci i oszustw podatkowych jako przestępstw, których nie da się wykorzenić. Dlaczego więc (godzimy się) na terroryzm?" - pisze Tomas Avenarius. Terroryzm, pisze autor, "sieje strach i nieufność" - między państwem a obywatelem, między większością a mniejszością, między autochtonami a imigrantami. Avenarius apeluje, by nie bać się kontroli ze strony państwa, gdyż to terroryzm jest problemem, a nie działania państwa, które próbuje chronić obywateli. Zdaniem komentatora Europa musi przeciwstawić się terroryzmowi "z całym zmobilizowanym impetem". Avenarius apeluje, by pozbyć się "odruchowej nieufności" wobec instytucji państwowych zapewniających bezpieczeństwo i by traktować jako głównych podejrzanych nie państwo lecz "szefów i żołnierzy dżihadu". Autor komentarza wyraża pogląd, że wojowniczy islamizm nie zasługuje na ochronę w ramach swobody wyznawania religii. Europejczycy muszą ponadto zrozumieć, że wśród uciekinierów z Bliskiego Wschodu znajdują się też osoby, które przyłączyły się do islamistów i muszą być dokładnie kontrolowane - twierdzi Avenarius w "Sueddeutsche Zeitung". W podobny ton uderza "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wzywając do "stawienia czoła barbarzyńcom z Bliskiego Wschodu". Reinhard Mueller radzi, by "uważać na to, kto przyjeżdża do Niemiec i Unii Europejskiej, i uważniej przypatrywać się, kogo nie chcemy mieć u siebie". "Każdy obywatel zdaje sobie sprawę z tego, że państwo nie jest w stanie zapewnić obywatelom wszędzie i zawsze skutecznej opieki. Jednak opinię, że nic nie da się zrobić przeciwko terroryzmowi, należy włożyć między bajki" - pisze Mueller. "Zmienić muszą się zasadniczo nie liberalne państwa prawa, lecz terroryści - w przeciwnym razie zostaną unieszkodliwieni - uderzeniami wojskowym tam, gdzie toczy się wojna lub wskutek akcji z użyciem broni, tak jak teraz w Hiszpanii" - kończy Mueller w "FAZ". Christiane Peitz w "Tagesspieglu" zwraca uwagę, że po każdym zamachu terrorystycznym politycy, w tym kanclerz Angela Merkel, powtarzają, że wolne społeczeństwa nie pozwolą dżihadystom na odebranie sobie wolności poruszania się i gromadzenia się. Autorka przypomina słowa Merkel wypowiedziane po zamachach w Paryżu w 2015 roku: "Wiemy, że nasze wolne życie jest silniejsze od terroryzmu". Zdaniem komentatorki wolność w krajach zachodnich uległa zmianie, od kiedy terroryści coraz częściej używają samochodów do zamachów, atakując cele turystyczne. "Niebezpieczeństwo czai się wszędzie tam, gdzie na małej przestrzeni gromadzą się ludzie. Taka jest prawda. Nie dochodzi jednak do paniki" - pisze Peitz. Jej zdaniem ludzie przyzwyczajają się do zabitych i rannych. "Może to zabrzmieć cynicznie, jednak taka postawa jest nieodzowna" - ocenia komentatorka. Peitz pisze, że Europejczycy "ograniczyli swoją wolność, by ją zachować".