"Frankfurter Allgemeine Zeitung“ pisze: "Istnieje coś, za co Erdogan i jego partia ponoszą odpowiedzialność. Media kontrolowane przez rząd w Ankarze używając języka nienawiści pogłębiają w kraju podziały etniczne i wyznaniowe. (...) Podczas gdy jedni dziennikarze za krytyczne wypowiedzi o Erdoganie stawiani są przed sądem, inni nawołując do linczu na opozycji nie muszą obawiać się konsekwencji prawnych. Problemem w Turcji Erdogana nie są tylko aresztowani dziennikarze, lecz również ci, których się nie aresztuje. W Turcji ubiegłych lat powstała atmosfera podgrzewająca emocje, w której dojrzewają nienawiść i przemoc. Teraz nawet w stolicy kraju, który nadal aspiruje do Unii Europejskiej". "Heilbronner Stimme" stwierdza: "Nie zważając na fakt, że sprawca zamachu jest nieznany, zbrodnia ta podsyca nastroje w tureckiej kampanii wyborczej, która teraz stała się farsą. Prezydent Erdogan z determinacją dąży do autokratycznych rządów. W niestabilnych czasach chętnie inscenizuje się na wybawcę. Już od dawna depcze wartości demokratyczne. Po zamachu przywódca państwa ma kolejne preteksty, aby jeszcze mocniej przykręcić śrubę". "Neue Presse" zauważa, że: "Kto by nie ponosił odpowiedzialności za ten zamach, dopiął na pewno jednego: Udało mu się kraj, który i tak przeżywa poważny kryzys tożsamości, jeszcze bardziej zdezorientować i zdestabilizować. (...) Wszystko to pogłębia atmosferę nieufności w kraju. Jak w tej sytuacji mają się odbyć 1 listopada spokojne, i przede wszystkim bezpieczne, wybory, jest zagadką". "Braunschweiger Zeitung" wyraża nadzieję, że "w Turcji zwyciężą siły politycznego kompromisu, a nie te podsycające niepokoje. W obliczu kryzysu migracyjnego musi tym być też zainteresowana UE a szczególnie Niemcy. Erdogan naraża się swoją polityką, ponieważ ma nadzieję, że atmosfera lęku przyniesie mu korzyści polityczne. Ale sytuacja nie będzie lepsza, jeśli się Erdogana izoluje politycznie. Tylko rozmowa z nim daje możliwość wpływania na jego decyzje". "Westfaellische Nachrichten" pyta: "Turcja - bezpieczne państwo? Stabilny partner Zachodu? Po tych straszliwych dwóch zamachach w Ankarze rosną wątpliwości (...). Przemoc, strach, nieufność, nienawiść: W obecnej sytuacji mamy z politycznego punktu widzenia do czynienia z chorym państwem nad Bosforem. Zagadką pozostanie, w jaki sposób Turcja zamierza przywrócić spokój i pokój. Już jeden krok ku normalności jest szpagatem". "Koelner Stadt-Anzeiger" poddaje pod rozwagę: "Rządy w Berlinie i innych państwach UE powinny rozważyć, czy w obliczu tego morderstwa wiarygodny jest ich plan ogłoszenia Turcji krajem bezpiecznym. Gdyż wydaje się, że istnieje niebezpieczeństwo, że spirala przemocy w Turcji będzie się kręcić jeszcze szybciej. Demonstranci w Stambule wezwali właśnie kurdyjskie bojówki do zemsty". Opr. Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle