Według gazety, słowa premiera Rosji Władimira Putina o tym, że prawda o zbrodni nie podlega rewizji, wychodzą daleko poza osiągnięcia Rosji w dziedzinie rozliczeń z przeszłością. Jak dodaje "Sueddeutsche Zeitung", udział Putina w uroczystościach był "sensacyjny", lecz nie odpowiedział on na wiele życzeń, wyrażanych przez Polaków. "Nie obiecał ani otwarcia archiwów, ani nie przywiózł ze sobą listy zaginionych. Nie wymienił nazwisk sprawców, a wielu Polaków z pewnością nie zgodzi się z jego wykładnią, że Polacy i Rosjanie są w pewnym sensie wspólnie ofiarami złoczyńcy z odległej przeszłości. To nie był upadek na kolana przed Warszawą. Kto tego oczekiwał, jest naiwny politycznie" - pisze dziennik. "Jednak był to dobry dzień dla Europy. Po latach zatargów, gdy Polska biła się po stronie kolorowych rewolucjonistów na Ukrainie i w Gruzji, prowokując Rosję, gdy chciała nawet rozmieszczenia u siebie amerykańskiej tarczy antyrakietowej, po latach, gdy Rosja forsowała projekt Gazociągu Północnego z pominięciem Polski, nałożyła bojkot na polskie mięso i co parę miesięcy groziła wojną atomową - po tym wszystkim wizyta w Katyniu jest pomyślną zmianą w kierunku konstruktywnego podejścia" - komentuje niemiecki dziennik. W ocenie gazety "po patriotycznym kulcie męczenników z lat Kaczyńskich, Putin znalazł w swym polskim koledze (premierze) Donaldzie Tusku kogoś, kto nie upatruje szczęścia Polski jedynie w historycznym zadośćuczynieniu". "Polska potrzebuje rosyjskiego rynku. A Moskwa zrozumiała, że - w odróżnieniu od Gruzji - nie może izolować politycznie czy ekonomicznie Warszawy" - pisze "Sueddeutsche Zeitung". I dodaje, że pojednanie oparte na wspólnych interesach jest stabilniejsze niż "moralny szantaż". "Jeśli Rosja i Polska zdołają się porozumieć, to wszystkie historyczne konflikty we wschodniej Europie są do rozwiązania. Katyń jest przykładem dwóch przeciwstawnych interpretacji historii, konkurujących mitów bohaterskich, które zarówno w Rosji jak i w Polsce są podstawą dla postsowieckiej tożsamości" - ocenia gazeta. Jak dodaje, uroczystości w Katyniu nie usunęły tych różnic, ale "pokazała regionowi z obsesją na punkcie historii, że to napięcie jest do zniesienia". Dziennik "Die Welt" zauważa z kolei, że Putin usiłował rozszerzyć ceremonię o upamiętnienie różnych grup ofiar: Rosjan, pogrzebanych w tym samym miejscu przez sowiecką tajną milicję, Polaków i ofiar niemieckiej agresji. "Czy to relatywizowanie winy? Tak i nie. To też były ofiary. Jednak wymowa uroczystości sięga daleko poza stosunki polsko-rosyjskie. Katyń stał się wczoraj kodem do tego, jak rosyjskie przywództwo chce zmierzyć się ze stalinowskim terrorem" - pisze "Welt". Według "Berliner Zeitung" uroczystość w Katyniu była "małym przełomem" w stosunkach polsko-rosyjskich, chociaż Putin "nie otworzył nad grobami nowego rozdziału w rozliczeniu masakry". "Putin, któremu zarzuca się, że umożliwia Stalinowi powrót na salony, mówił wyraźnie o hańbie i zabijaniu na rozkaz Stalina. Nie będzie mógł on czcić dziedzictwa dyktatora tak bezkrytycznie, jak dotąd" - pisze berliński dziennik.