Wyrok skazujący jest "ciosem dla rosyjskiego państwa" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung". Sędziowie "zdemaskowali system, w którym instytucje państwowe są jedynie instrumentem w rękach niewielkiej grupy osób sprawujących władzę".Autor komentarza nazywa decyzję sądu "strzałem w dziesiątkę", wyjaśniając, że chodzi mu nie tyle o wysokość zasądzonego odszkodowania, lecz o polityczną wymowę orzeczenia. To cios demaskujący państwo rosyjskie - jego sposób funkcjonowania i jego wiodący personel - czytamy w "FAZ". Dziennikarz przypomina, że głównym beneficjentem rozbicia Jukosu był Igor Sieczyn, który obecnie kieruje państwowym koncernem Rosnieft. Ten koncern przejął majątek Jukosu. Sieczyn jest zdaniem "FAZ" symbolem systemu, w którym instytucje państwa są instrumentami w rękach niewielkiej grupy osób posiadających władze, których nikt nie kontroluje. "Koterie facetów" Rosyjskie państwo opanowane jest przez "większych i mniejszych Sieczynów, którzy eliminują gospodarczych i politycznych rywali, posługując się wymiarem sprawiedliwości". To nie instytucje sprawują w Rosji władzę państwową, lecz "koterie facetów", a nad nimi stoi jako rozjemca w przypadku sporów opiekun legitymujący ten układ - Putin. Putin i jego ludzie niszcząc Jukos pokazali oligarchom, jakie skutki ma odmowa podporządkowania się. Procesy przeciwko Chodorkowskiemu były pierwszą bitwą zwycięskiej kampanii, której celem było zdobycie za pomocą instytucji państwa władzy ekonomicznej. "Walka z Jukosem stworzyła podwaliny systemu Putina. Sędziowie z Hagi ocenili teraz to postępowanie" - konkluduje "FAZ". "Putin gwiżdże na Chodorkowskiego" "Putin gwiżdże na Chodorkowskiego" - pisze "Die Welt". Proces przeciwko szefowi Jukosu (w 2003 r.) rozpoczął odwracanie się Putina od Zachodu. Prezydent Rosji już wtedy nie przejmował się protestami na Zachodzie. Zdaniem komentatora w procesach przeciwko Chodorkowskiemu można rozpoznać (cechy charakteru) Putina ujawnione w pełni podczas obecnego kryzysu na Ukrainie. "Osoba na szczycie aparatu władzy, która nie zawraca sobie głowy ani obowiązującymi ustawami, ani protestami Zachodu; absolutystyczny car, który nie cofa się przed przemocą i tuszuje ją w kraju za pomocą sprytnej propagandy; były agent służb specjalnych, który posługuje się swoim aparatem bezpieczeństwa, by fałszować dowody, zgodnie ze swoim widzimisię" - czytamy w "Die Welt". Zdaniem komentatora nawet jeśli najwyższe trybunały na świecie uznają znacjonalizowanie Jukosu za niezgodne z prawem i zażądają odszkodowania, Putin będzie postępował zgodnie ze swoimi zasadami. Zachód może głośno prostować przeciwko wojnie na Ukrainie, lecz nie zastraszy władcy Kremla - przewiduje "Die Welt". "Ciężka porażka dla Kremla" Wyrok jest "ciężką porażką dla Kremla" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung", przypominając, że nie kto inny jak car Rosji Mikołaj II był w 1899 roku inicjatorem powstania Trybunału Arbitrażowego w Hadze. "Orzeczenie ma znaczenie historyczne" - pisze autor komentarza, wyjaśniając: "Nigdy przedtem stawka sporu ekonomicznego nie była tak wysoka. Nigdy przedtem państwo nie zostało skazane na zapłacenie tak wysokiego odszkodowania". "SZ" podkreśla, że afera z Jukosem była "punktem wyjścia dla nowego politycznego kursu prezydenta Putina, polegającego na centralizacji władzy za pomocą wszystkich dostępnych środków i na likwidacji demokratycznych i prawnych przeszkód". "Cena jest bardzo wysoka" - ocenia "SZ". Zdaniem komentatora Rosji trudno będzie uregulować rachunek. Wobec rosnącej izolacji wskutek kryzysu na Ukrainie rosyjskiej gospodarce grozi recesja. "Cena za ignorowanie międzynarodowych granic rośnie z dnia na dzień" - konkluduje "Sueddeutsche Zeitung".