"Jest to punkt zwrotny w wojnach toczonych na Bliskim Wschodzie" - uważa "Frankfurter Allgemeine Zeitung" - "Najpierw Rosja utworzyła w Syrii bazę militarną, teraz rosyjskie myśliwce bombardują na zlecenie syryjskiego reżimu pozycje rebeliantów. Prezydent Putin upokarza tym samym wahającego się amerykańskiego prezydenta Obamę i zaznacza swoje roszczenia do stałej obecności na Bliskim Wschodzie. Putin (...) chce teraz ratować reżim Asada. Rosyjska propaganda zapowiedziała wprawdzie, że prowadzi wojnę przeciw Państwu Islamskiemu. Pierwsze naloty służyły jednak wyłącznie do połączenia kontrolowanych przez Asada terytoriów. Przyspiesza to rozpad Syrii na państewka. Jedno z nich będzie rządzone przez Asada i chronione przez Rosję. Tak powstaje Abchazja Bliskiego Wschodu". Zdaniem "Die Welt": "Władimir Putin nie każe bombardować PI, tylko - bez względu na ofiary cywilne - syryjską opozycję zwalczaną także przez islamskie wojska grozy. Kto się temu dziwi, nie rozumie, o co chodzi Kremlowi podczas jego interwencji w Syrii: nie o uwolnienie regionu od zmory dżihadystów, tylko o utrzymanie przy władzy zależnego od siebie i od irańskiego alianta reżimu w Damaszku. Zachód musi teraz zdecydowanie przyspieszać utworzenie odpornej na ataki Asada i PI cywilnej strefy ochronnej. I zmusić w ten sposób Putina do pokazania, ile naprawdę warte są jego zapewnienia o względach humanitarnych". Ofensywą Rosji w Syrii zajmuje się także "Frankfurter Rundschau": "Rosyjski atak na umiarkowane siły rebeliantów w Syrii ani o krok nie zbliży tego zamęczonego kraju do pokoju. Putin próbuje wesprzeć chwiejący się reżim rzeźnika Baszara el-Asada przedłużając tym samym tę krwawą wojnę. Widać wyraźnie, że wbrew wszelkim sugestiom, rosyjski prezydent nie zwalcza gardzącego ludzkim życiem Państwa Islamskiego. Putin zatem tylko częściowo realizuje zapowiedzianą walkę z terrorystami. Najgorsze, że gaśnie tym samym mglista nadzieja na deeskalację. Zatliła się, kiedy po długim milczeniu Putin znowu zabrał głos pozwalając na wyciek informacji, że zamierza się ruszyć. Stany Zjednoczone wspólnie z Rosją i regionalnymi siłami - Iranem i Arabią Saudyjską ciągle jeszcze mogą zainicjować proces pokojowy. Tyle, że nic na to nie wskazuje. Syryjki i Syryjczycy nadal będą umierali albo uciekali. Niektóre wojny domowe kończą się niestety dopiero w chwili, gdy strony konfliktu są wyczerpane albo martwe". "Putin wykorzystuje teraz geopolityczną szansę, jaką daje mu znaczne wycofanie się USA z Bliskiego Wschodu" - komentuje "Kölner Stadt-Anzeiger" - "Wypełnia próżnię władzy i zgłasza mocarstwowe roszczenia. Próbuje poza tym ustabilizować resztkę alawickiego państwa Asada bombardując lądowe połączenie między Damaszkiem a regionem wybrzeża, gdzie rebelianci odnosili w ostatnich miesiącach sukcesy. Rosyjska interwencja wspiera jednak podział Syrii a sunnickich bojowników jeszcze bardziej wpycha w fatalną logikę szyicko-sunnickiej wojny religijnej. opr. Elżbieta Stasik, Redakcja Polska Deutsche Welle