"Angela Merkel wyciągnęła właściwe wnioski z najnowszej klęski wyborczej. Rezygnując z ponownego kandydowania na przewodniczącego partii, którą w każdym razie zostałaby po raz ostatni, Merkel zmniejsza ciśnienie w kotle, które coraz bardziej podwyższało się także w samej CDU. Konsekwencje eksplozji pary są przecież nieobliczalne. A tak nawet krytycy jej własnej partii chwalą ją za suwerenną decyzję, która jest czymś w rodzaju przedtaktu do samodzielnego odejścia. Swoim krokiem Merkel wprowadza w ruch polityczny krajobraz, któremu w przypadku dwóch niemieckich wielkich, tradycyjnych partii groziło ugrzęźniecie w lodzie bezradności i rozpaczy. A tak CDU odżywa. Zaraz po tym jak na paskach pojawiły się informacje o rezygnacji Merkel, natychmiast nastąpiła eksplozja zapowiedzi kandydatur - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (wydanie internetowe). "Sueddeutsche Zeitung" konstatuje: "Ten krok pasuje do owej kobiety, która od początku swojej politycznej kariery w sposób bardzo pragmatyczny, a w porywach chłodny, obchodziła się z karierami. Dotychczas dotyczyło to karier innych, teraz chodzi o jej własną. To konsekwentne i zasługuje na szacunek. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka zabrzmieć to może absurdalnie - Angela Merkel pozostała w ten sposób sobie wierna (...). Obojętnie czy (jej miejsce zajmie) Annegret Kramp-Karrenbauer czy Friedrich Merz, Jens Spahn czy inni - jedno staje się jasne z dniem 29 października 2018: po prawie 20 latach Merkel CDU staje przed nowym początkiem. To jest odważne i niepozbawione ryzyka. Ale w obecnej sytuacji nieodzowne". "Niemiecka polityka znalazła się w fazie fermentacji. Metody Merkel i jej pretorianów nic już nie pomogą - uważa komentator "Die Welt" (wydanie internetowe). "Oczywiście nasuwa się natychmiast pytanie o następcę w fotelu kanclerza. Nazwiska, o których się mówi, nie rodzą entuzjazmu - należą do osób zbyt bladych, zbyt młodych, zbyt ambitnych i jednocześnie pozbawionych wyrazistości. Gdyby jednak Angela Merkel z tego powodu miała pozostać na tym urzędzie nie byłoby to dobre rozwiązanie. Jej repertuar się wyczerpał. Kto nastąpi po niej - tę decyzję powinna pozostawić innym. Ktoś zawsze się znajdzie. Przyszłość jest nieznanym terenem. Transformacja nie będzie przebiegać harmonijnie, to będzie raczej skok. Konieczny skok" - czytamy. "Gdy w grudniu Angela Merkel odda przewodnictwo CDU, pełnienie przez nią funkcji kanclerza nie potrwa już długo. To koniec pewnej ery. Potem nowe wybory. Kto się ich boi, ten boi się demokracji. Ale na końcu nie ma nic innego, nic lepszego. Niech wyborcy sami zadecydują!" - pisze "Spiegel Online".