"Brakuje tylko jeszcze podpisu prezydenta i resztki państwa prawa w Polsce mogą być złożone do grobu" - pisze Florian Hassel na łamach "Sueddeutsche Zeitung" (SZ). Wprowadzenie w życie ustaw reformującymi wymiar sprawiedliwości oznacza podporządkowane rządowi i prezydentowi ostatnich niezawisłych instancji polskiego sądownictwa - zaznacza monachijski dziennik. "W ten sposób można będzie odwołać każdego sędziego i każdego prokuratora. Nie będzie procesu, którym rządzący w Polsce nie będą mogli kierować według własnego uznania. I przede wszystkim nie będzie wyroku, którego nie będą mogli zablokować" - pisze SZ. Zdaniem komentatora oznacza to "powrót do wymiaru sprawiedliwości z sowieckich czasów, do systemu bezprawia, bez jakiejkolwiek pewności prawnej". Nie tylko w Polsce Polska nie jest jednak w Europie Środkowo-Wschodniej i Południowej osamotniona w zamachu na państwo prawa - zaznacza SZ. Zamach taki zapoczątkowały już Węgry. Przykład Polski pokazuje, jak "cienki jest bufor bezpieczeństwa w demokracjach, jak bezbronne mogą one być, kiedy mniejszość zdecydowana łamać prawo kontroluje parlament i rząd, kiedy społeczeństwo nie stawia masowego oporu, kiedy prezydent nie jest ostateczną korektywą" - pisze SZ. Innym przykładem są Czechy, gdzie na szefa rządu mianowano polityka oskarżonego o milionowe oszustwa. Nie lepiej jest w Rumunii, której postkomunistyczny rząd wplątany jest w afery korupcyjne i nadużycia władzy, a kolejne ustawy tylko utrudnią walkę z korupcją - wylicza niemiecki dziennik. UE reaguje z opóźnieniem Podważanie zasad praworządności to niszczenie Unii Europejskiej - konkluduje SZ. "Kiedy od Polski po Rumunię lekceważone lub łamane jest prawo, UE i jej czołowi członkowie brakiem reakcji wystawiają na szwank całą wiarygodność". "To nie początek likwidacji państwa prawa w Polsce. Dzieło zniszczenia trwa już długo" - zaznacza SZ, ale dopiero teraz, z dwuletnim opóźnieniem, Bruksela próbuje pozbawić Polskę prawa głosu. "Nawet jeśli tak się stanie, nie będzie to tak bolesne dla Warszawy" jak ucięcie unijnych dotacji - stwierdza dziennik. Komentator SZ jest przekonany, że "jeśli kraj członkowski konsekwentnie podważa swoje zobowiązania lub wręcz demontuje państwo prawa, musi być ukarany zwykłą większością głosów - a jeśli to konieczne - także wykluczony z UE". UE nie załatwi tego sama - stwierdza SZ. Przypomina, że ponad jedna trzecia Polaków przyznaje w ankietach, iż przeciwko demontażowi państwa prawa trzeba wyjść na ulice. "Ale mało kto to robi", a UE przygląda się bezczynnie, kiedy niszczony jest jej fundament - konstatuje niemiecki dziennik. opr. Katarzyna Domagała, Redakcja Polska Deutsche Welle