"Potwierdziły się najgorsze obawy" - konstatuje "Neue Osnabrücker Zeitung" - "Hiszpański rząd Mariano Rajoya policyjną przemocą stłumił katalońskie referendum niepodległościowe. Niezliczeni wyborcy zostali pobici lub zranieni gumowymi pociskami. Szturmem zostały opanowane lokale wyborcze i zablokowany dostęp do urn: tak właściwie postępują z myślącymi inaczej dyktatorzy, a nie demokraci. Krwawa niedziela w Barcelonie jest hańbą dla Europy. O tym, czy rozłam ma sens, powinni zadecydować tylko Katalończycy. Przed referendum region był podzielony. Po ekscesach przemocy wołanie o wolność będzie głośniejsze niż dotąd. UE musi teraz pośredniczyć, żeby nie doszło do całkowitej eskalacji sytuacji". Zdaniem "Hessische Niedersächsische Allgemeine" (Kassel): "Co ma jeszcze przyjść? Wojna domowa? To, że w ogóle doszło do takiego rozwoju sytuacji, jest wyrazem wstrząsanej korupcyjnymi skandalami zarówno lewicowej jak i prawicowej hiszpańskiej polityki, w której najwyraźniej nikomu nie zależy na dobru ogółu. Konserwatywny premier Mariano Rajoy od miesięcy daremnie próbuje postawić na nogi zdolną do działania koalicję rządową. Ale wszyscy okazują się niezdolni do kompromisów. Dla Europy jest to, obok wszystkich innych, licznych ognisk zapalnych, nadzwyczaj groźne". "Fränkischer Tag" (Bamberg) ocenia krytycznie: "UE niestety przegapiła uświadomienie na czas separatystycznym marzycielom, że Europa żyje z tego, że granice znikają - a nie z powstawania nowych. Tymczasem trudno się spodziewać, że po traumatycznym 1 października ktoś jeszcze podzieli to zdanie". Według "Frankfurter Allgemeine Zeitung": "Rację ma w tej konfrontacji hiszpański rząd, który broni w Katalonii jednej z podstaw demokracji: obowiązkiem polityków jest podporządkowanie się ustawom i prawu. (...) Czy nacjonalistyczni przywódcy uważający teraz, że mogą stanąć ponad prawem, by osiągnąć swoje cele, postępowaliby inaczej, gdyby mieli we własnym kraju pełnię władzy? Jakkolwiek jednak hiszpański rząd działa zgodnie z prawem: w dużym stopniu ponosi też odpowiedzialność za to, że sytuacja wydaje się dzisiaj bez wyjścia. Swoją ignorancją wobec narodowych ambicji Katalończyków i swoją drętwotą hiszpański premier Mariano Rajoy od lat jest najlepszym pomocnikiem w kampanii prowadzonej przez katalońskich nacjonalistów". W nieco innym tonie utrzymany jest komentarz "Nürnberger Nachrichten": "W swoim dążeniu do niezależności Katalończycy powołują się na prawo do stanowienia o sobie. Naród ma do tego prawo, kiedy jest kolonizowany lub uciskany. Nic z tego nie istnieje. Prawda leży gdzie indziej: Barcelona nie chce dłużej odgrywać roli skarbnika pozostającej chronicznie bez grosza reszty Hiszpanii. Kto będzie mówił o tym otwarcie i jednocześnie będzie dążył do rozmów z Madrytem o zwiększeniu autonomii jak równy z równym, temu powinno być dane zbliżenie się do celu". Opr. Elżbieta Stasik, Redakcja Polska w Deutsche Welle Komentarze brytyjskiej prasy Zdjęcia z policyjnej interwencji w Barcelonie podczas wczorajszego referendum niepodległościowego znajdują się dziś na pierwszych stronach większości brytyjskich dzienników. "Hiszpania rozerwana" - głosi nagłówek Timesa. "Brutalność policji była szokująca" - czytamy w komentarzu redakcyjnym, w którym znajduje się też jednak zastrzeżenie, że separatyści działali wbrew prawu hiszpańskiemu i międzynarodowemu. "Stabilna dotychczas demokracja może zostać rozerwana przez niewielką liczbę radykałów, a to nie jest mocny fundament dla nowego państwa w sercu Europy" - ostrzega gazeta. Dla "Daily Telegraph" to przede wszystkim kolejny kryzys Unii Europejskiej, która nie zareagowała na przemoc na katalońskich ulicach. "Unia demonstracyjnie milczała" - pisze dziennik, cytując konserwatywnego posła Andrew Rosindella, przekonującego, że to hipokryzja Wspólnoty, bo gdyby do podobnych scen doszło gdzie indziej np. na Węgrzech, reakcja Unii byłaby zdecydowana. "Financial Times" pisze o groźbie największego od czterech dekad kryzysu konstytucyjnego i o problemach wizerunkowych, z jakimi zmagać się teraz będzie premier Mariano Rajoy. A w osobnej korespondencji - o narastającym wśród wielu zwolenników niepodległości przekonaniu, że zdjęcia zranionych ludzi sprawią, że separatyści zyskają w regionie sympatię. W komentarzu redakcyjnym "Guardiana" tej pewności nie ma. Mariano Rajoy "wypiera rzeczywistość", przekonując, ze Hiszpania nie przeżywa kryzysu - pisze gazeta, ale dodaje, że większość Katalończyków chciała, by referendum się odbyło, a jednocześnie nie chce też niepodległości. (IAR)