Wielu mieszkańców Oświęcimia nie przyznaje się, że mieszka w byłym niemieckim ośrodku zagłady - pisze dalej gazeta. Łatwiej przechodzi im przez gardło nazwa znanego i oddalonego o 50 km Krakowa. "Bo kto wie - zauważa "Tagesspiegel" - że świetnie się mieszka w Oświęcimiu. Są tu kawiarnie, miejsca spotkań, rynek, stare kościoły, nieduża szkoła wyższa, mili ludzie oraz średniowieczny zamek". "Auschwitz-Birkenau (Oświęcim-Brzezinkę) znają wszyscy. Niemcy w 1939 roku obrabowali miasto nie tylko z teraźniejszości wcielając je do III Rzeszy, nazywając rynek placem Adolfa Hitlera i budując potem obóz koncentracyjny służący masowej zagładzie. Zburzyli mu także przyszłość na dziesiątki lat" - podkreśla dziennik. Oświęcim nie uwolnił się od skojarzeń z przeszłością Zmieniające się władze miasta przedstawiały kolejno koncepcje naprawy wizerunku miasta, ale nie udało im się wiele zmienić. To gremia decydentów z zewnątrz rozstrzygały, co było możliwe w Oświęcimiu. Gazeta pisze, że nawet firmy nie chciały robić tu inwestycji, ponieważ obawiały się "potwornych znaków okropieństwa w swoim portfolio". Młodzi ludzie opuszczali miasto ze względu na brak pracy. I tak jest do dziś - zaznacza "Tagesspiegel" "Kiedy mowa o Oświęcimiu, to zawsze ma się na myśli obóz w Auschwitz albo 70. rocznicę wyzwolenia obozu koncentracyjnego przez Armię Czerwoną. Dzienniki głośno komentują też spór związany z listą gości obchodów wyzwolenia niemieckiego obozu, na których nie zjawi się rosyjski prezydent". Gazeta zwraca również uwagę na fakt, że - w odróżnieniu od niemieckich miast, Oranienburga czy Weimaru, w których też istniały obozy koncentracyjne - "Auschwitz nie udało się uwolnić od skojarzeń z przeszłością"; również Treblince, która jest mała i ma 300 mieszkańców. "Jednak Auschwitz zamieszkuje 40 tys. osób, które są niewidoczne" - czytamy w artykule. Dziennik informuje, że w Oświęcimiu znajdowała się fabryka samochodów i zakłady chemiczne, które od zakończenia II wojny światowej do przełomu politycznego oferowały najwięcej miejsc pracy w regionie. "Kto mieszkał w Auschwitz, pracował albo przy produkcji surowców chemicznych, albo w byłym niemieckim obozie Auschwitz-Birkenau". "Po wkroczeniu do miasta w 1939 r. Niemcy zmienili w nim wszystko - pisze dziennik - Wysadzili w powietrze Wielką Synagogę. Przedtem wygnano Żydów do getta w Chrzanowie. Auschwitz miał się stać modelem miasta z nowoczesnymi osiedlami, fabrykami i obiektami sportowymi. Zamieszkało tam wielu esesmanów - do 1945 roku liczba mieszkańców potroiła się, chociaż z Auschwitz zniknęło wielu Polaków i cała ludność pochodzenia żydowskiego. Na niektórych drogach poruszać mogli się tylko Niemcy. Jeśli znalazł się tam przypadkowo jakiś Polak, trafiał do aresztu. W odróżnieniu od Krakowa lub Warszawy, nie pozostało w Oświęcimiu śladu normalności" - pisze berlińska gazeta. Zburzono dziewięć wsi z ponad dwoma tysiącami domów, aby zbudować obóz koncentracyjny. Z kolei domy, które znajdowały się w bezpośredniej bliskości obozu, zajęli esesmani. "Wszystko nabiera szerszego wymiaru" To wszystko dla nowego miasto jest początkowo pewnym wyzwaniem, pisze gazeta. Dźwięk przejeżdżającego pociągu przywodzi często na myśl pytanie, czy tak samo było słychać transport więźniów. "Pociągi zawsze jadą tak samo, zarówno w Warszawie, jak i w Berlinie czy Oświęcimiu. Tyle że wszystko w Oświęcimiu nabiera szerszego wymiaru" - podkreśla "Tagesspiegel". Niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) omawia wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego nt. obchodów 70. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau. Komorowski podkreślił, że należy uniknąć upolitycznienia tej uroczystości. Gazeta przypomina, że prezydent odniósł się w ten sposób do kontrowersji wokół słów szefa polskiej dyplomacji Grzegorza Schetyny. Minister spraw zagranicznych powiedział, że to pierwszy front ukraiński i Ukraińcy wyzwalali Auschwitz. FAZ pisze, że rosyjskie MSZ zaznaczyło w wydanym oświadczeniu, że "trzeba skończyć z szydzeniem z historii". Na łamach dziennika czytamy dalej: "Powszechnie wiadomo, że Oświęcim został wyzwolony przez żołnierzy Armii Czerwonej, w której heroicznie walczyły wszystkie narodowości". Ten spór poprzedziły już dyplomatyczne różnice zdań co do uczestnictwa w obchodach 27. stycznia rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, pisze dziennik i informuje, że w uroczystościach weźmie udział 300 byłych więźniów obozu. Oczekiwani są politycy z ok. 40 krajów. FAZ przywołuje fragment wypowiedzi szefa polskiej dyplomacji Schetyny, który zaznaczył w rozmowie z Radiem Zet, że - zgodnie z decyzją Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego - w tym roku na 70. rocznicę wyzwolenia obozu nie zaproszono żadnego szefa państwa i rządu, wychodząc z założenia, że każdy kraj sam zdecyduje o udziale swoich przedstawicieli w uroczystościach. oprac. Monika Skarżyńska, Redakcja Polska Deutsche Welle