Przeciwko wystawie zaprotestował między innymi europoseł Marek Migalski. Według niego, deputowana z Niemiec powinna najpierw zająć się biedą we własnym kraju. Ponadto - jak podkreślił - wytykanie palcem tylko jednego państwa jest niesprawiedliwym napiętnowaniem. - To mogą być pobudki nacjonalistyczne albo taka chęć protekcjonalizmu wobec nas i traktowania nas jako państwa, które nie potrafi poradzić sobie z własnymi problemami. Od załatwiania polskich spraw są polscy politycy, polski rząd, polscy posłowie, a nie komunistyczne, niemieckie eurodeputowane - powiedział Marek Migalski. Gabrielle Zimmer w rozmowie z polskimi dziennikarzami odpierała zarzuty. Tłumaczyła, że zajmuje się problemem ubóstwa w całej Europie, zorganizowała też dziś seminarium na ten temat w Parlamencie Europejskim, a zdjęcia zdecydowała się pokazać, bo dostała je z Polski. Wystawie towarzyszy broszura wydana przez Piotra Ikonowicza, firmowana logo Ruchu Palikota. - Nikt nie ma prawa zabraniać europosłowi pokazywania problemów w danym kraju. Dla mnie bieda to jedna z głównych spraw, którymi musimy się zająć w Unii Europejskiej. Oczywiście, że to jest problem i to jest sprawa kontrowersyjna, ale dlaczego mamy o tym nie mówić? - pytała niemiecka deputowana. Z powodu protestów polskich europosłów wystawa będzie stała w małej sali, a nie na otwartej przestrzeni w Europarlamencie i nie przez kilka dni, ale zaledwie przez 3 godziny. Nie będzie też sygnowana logo Parlamentu Europejskiego, lecz jedynie grupy komunistów. Choć niemiecka deputowana już interweniowała u przewodniczącego Europarlamentu i chce jeszcze raz pokazać wystawę, tym razem w widocznym miejscu, by jak najwięcej osób mogło ją zobaczyć.