Roderich Kiesewetter zakłada, że wycieki z bałtyckich rurociągów są wynikiem aktu sabotażu ze strony Rosji. - Na podstawie wszystkiego, co wiemy, wycieki z Nord Stream 1 i 2 mogą być niemal wyłącznie celowym aktem sabotażu spowodowanym przez państwo. Trudno mi wierzyć w przypadki w obecnej delikatnej i napiętej sytuacji - powiedział Kiesewetter w środę w rozmowie z RND (RedaktionsNetzwerk Deutschland). Atak ma na celu "szerzenie strachu i terroru" - Z punktu widzenia bezpieczeństwa taki akt sabotażu służy odstraszaniu i zastraszaniu; atak na infrastrukturę dostaw energii ma na celu szerzenie strachu i terroru - uważa chadek. - Jest więc prawdopodobne, że Rosja próbuje w ten sposób z jednej strony wzbudzić niepewność wśród mieszkańców Europy, a z drugiej strony wskazać po raz kolejny na poziomie państwowym na zagrożenie atakiem wymierzonym w infrastrukturę krytyczną - dodał Kiesewetter. Jak podkreślił polityk CDU, "Rosja już w przeszłości pokazała, że wykorzystuje Nord Stream jako narzędzie, a energię jako broń przeciwko nam". - Dlatego taki akt sabotażu pasowałby również do terroryzmu państwowego i hybrydowego podejścia Rosji - zaznaczył. - To musi być kolejny sygnał ostrzegawczy dla naszego społeczeństwa, że mamy do czynienia z wojną hybrydową, której celem jest nasz system społeczny, porządek oparty na zasadach - ostrzegł deputowany. Strack-Zimmermann podziela zdanie Kiesewettera Przewodnicząca komisji obrony Bundestagu, polityk liberalnej partii FDP Marie-Agnes Strack-Zimmermann, również podejrzewa, że za aktem sabotażu stoi Rosja. - Im dłuższa i bardziej brutalna będzie rosyjska agresja na Ukrainę, tym większe ryzyko takich niepohamowanych ataków - powiedziała RND. Dodała również, że "nie można wykluczyć, że są one kierowane przez Rosję w celu wstrząśnięcia naszymi rynkami". - Obecna sytuacja pokazuje nam, jak bardzo narażeni jesteśmy my i nasza infrastruktura. Również dlatego musimy jak najszybciej uwolnić się od zależności od rosyjskich surowców - wskazała Strack-Zimmermann.