- Zirytowała mnie ta wiadomość - przyznał w wywiadzie z radiem Deutschlandfunk szef frakcji liberalnej partii FDP Rainer Bruederle. Jego zdaniem, inicjatywa premiera Grecji Jeorjosa Papandreu jest "bardzo zadziwiająca". Bruederle podkreślił, że kraje strefy euro podjęły wielki wysiłek, by uratować Grecję przed konsekwencjami dekad złego gospodarowania i niewłaściwych decyzji, które spowodowały kryzys. - Jeśli Grecja teraz powie, że chce nadal otrzymywać naszą pomoc, ale nie zrobi nic w zamian, to nie będzie podstaw do udzielenia jej dalszego wsparcia - ocenił polityk współrządzącej Niemcami partii. Jego zdaniem, w przypadku odrzucenia przez Greków planu ratunkowego, kraj zbankrutuje. - Wówczas pozostałe państwa będą musiały się chronić. Grecja musi zdecydować, jak wyjść z tej nędznej sytuacji, czy nadal pozostać przy euro, czy też wystąpić z eurolandu - dodał. Liberał Frank Schaeffler uważa z kolei, że Grecja opuści strefę euro, a planowane referendum świadczy o tym, iż polityka programów ratunkowych dla zadłużonych krajów nie funkcjonuje. - Pozostając przy euro Grecja nie może być konkurencyjnym krajem i powinna wystąpić z eurolandu, przeprowadzając głęboką restrukturyzację zadłużenia, któremu towarzyszyć musi program pomocowy - powiedział Schaeffler dziennikowi "Der Tagesspiegel". Zrozumienie dla decyzji Papandreu wyrazili natomiast niemieccy socjaldemokraci. - Premier Grecji zdecydował się na ryzykowną, ale odważną drogę - powiedział dziennikarzom szef frakcji opozycyjnej SPD Frank-Walter Steinmeier. - Papandreu najwyraźniej uznał, że musi mieć szerokie poparcie społeczeństwa na tej trudnej drodze. W nadchodzących miesiącach będzie musiał wyjaśnić obywatelom, że w aktualnej trudnej sytuacji dla Greków Europa pozostaje nadzieją i przyszłością - ocenił Steinmeier. - Mam nadzieję, że mieszkańcy Grecji wiedzą, iż głosując w referendum ponoszą odpowiedzialność nie tylko za swój własny kraj, ale też za całą Europę - dodał polityk SPD. Zapowiedź referendum w Grecji wywołała we wtorek niepokój na rynkach finansowych. Indeks giełdy we Frankfurcie nad Menem spadł do południa o 5,27 proc. do 5817 punktów. Papandreu zapowiedział w poniedziałek zorganizowanie referendum, w czasie którego głosujący wypowiedzą się w sprawie drugiego pakietu pomocy dla Aten, uzgodnionego na szczycie strefy euro w zeszłym tygodniu. - Ufamy obywatelom, wierzymy w ich osąd i decyzję - powiedział premier socjalistycznym deputowanym. Nie podał terminu referendum ani żadnych innych szczegółów. W ramach drugiego pakietu pomocy Grecja miałaby otrzymać 130 mld euro od eurolandu i MFW, z czego 30 mld to gwarancje dla inwestorów zachęcające ich do wymiany obligacji greckich na papiery o połowę niższej wartości. W zamian kraj ma przyjąć daleko idący program oszczędności, który budzi masowe sprzeciwy obywateli. Na szczycie strefy euro 27 października uzgodniono również redukcję długu Grecji o 100 mld euro z 50-procentowymi stratami dla posiadaczy greckich obligacji. Według sondażu instytutu Kapa Research, większość Greków ocenia ustalenia szczytu negatywnie, a tylko 12,6 proc. - pozytywnie.