Podpalenia meczetów w Berlinie i Badenii-Wirtembergii, ataki na tureckie instytucje i placówki w Nadrenii Północnej-Westfalii i Szlezwiku-Holsztynie, wreszcie na turecki konsulat w Hamburgu. Wszystko w ciągu tylko jednego weekendu. Turecki rząd domaga się od Niemiec wyjaśnień. "Z niepokojem obserwujemy nasilenie się w ostatnim czasie ataków na tureckie meczety w Niemczech, dokonywanych przez rasistowskie i antyislamskie grupy oraz organizację terrorystyczną PKK" - zakomunikowało w poniedziałek ministerstwo spraw zagranicznych w Ankarze. "Oczekujemy od niemieckich władz, że najszybciej jak to możliwe uchwycą i ukarzą odpowiedzialnych za te czyny i podejmą wszelkie możliwe kroki, by podobne ataki nie miały miejsca" - głosi dalej oświadczenie tureckiego MSZ. Lepszej ochrony meczetów i szybkiego zatrzymania sprawców domaga się także Turecko-Islamska Unia Instytucji Religijnych (DITIB). Podpalenie meczetu w Berlinie jest już 18 zamachem na muzułmańską świątynię w ciągu zaledwie dwóch miesięcy - podał DITIB. Unia podkreśliła, że atak ten wyraźnie pokazuje, jak duża jest w Niemczech potrzeba zajęcia się kwestiami dyskryminacji i zagrożenia muzułmanów. Seria ataków nie ustaje Przypuszczalna próba podpalenia meczetu miała miejsce w nocy z soboty na niedzielę w północnoberlińskiej dzielnicy Reinickendorf. Przechodnie usłyszeli najpierw brzęk tłuczonej szyby, po czym zaobserwowali trzech uciekających młodych ludzi. Odkryli też zbitą szybę w budynku mieszkalnym. Pomieszczenia meczetu spłonęły niemal doszczętnie. Policja zakłada, że był to czyn umotywowany politycznie. Śledztwo przejęły służby ochrony państwa. Także w Itzehoe (Szlezwik-Hosztyn) w niedzielę rano nieznani sprawcy wybili szybę w meczecie i podłożyli ogień w tureckim sklepie warzywnym. Szczęśliwie nikt nie został ranny. Przypadkowy przechodzień zdołał obudzić rodziny mieszkające nad sklepem. Wszyscy wydostali się na ulicę. Kolejny atak został dokonany w Meschede (Nadrenia Północna-Westfalia). Policja zatrzymała trzech podejrzanych w wieku od 26 do 30 lat. Ciąży na nich zarzut obrzucenia butelkami z benzyną fasady budynku, w którym ma swą siedzibę stowarzyszenie przyjaźni niemiecko-tureckiej. Dzień wcześniej, w piątkową noc, nieznani sprawcy - mowa jest o pięciu - próbowali podpalić meczet w Lauffen am Neckar (Badenia-Wirtembergia) wrzucając przez okno kilka butelek z benzyną. Straż pożarna zdołała ugasić ogień. Straty materialne są szacowane na 5 tys. euro. Policja toczy śledztwo pod zarzutem usiłowania morderstwa, w budynku przebywał bowiem w czasie ataku imam. Na szczęście nie odniósł obrażeń. Tureckie stowarzyszenia w Niemczech mówią o "akcie terroru". "Tak nieludzkie zbrodnie" nie tylko zagrażają bezpośrednio ludzkiemu życiu, ale ich celem jest też "wstrząśnięcie fundamentami naszej społeczności", powiedział przewodniczący Gminy Tureckiej w Niemczech Gökay Sofuoglu. Seria ataków na tureckie placówki w Niemczech nie ustaje. Także w nocy z niedzieli na poniedziałek nieznani sprawcy próbowali podpalić w Ahlen (Nadrenia Północna-Westfalia) tureckie centrum kultury i stojący przed nim samochód - poinformowała policja w Monastyrze. Przeniesienie do Europy konfliktu turecko-kurdyjskiego? Policja prowadzi śledztwo we wszystkich kierunkach. Jak jednak poinformowała, "mało wskazuje w tej chwili na ksenofobiczne podłoże tych ataków". Jeszcze nie wiadomo, czy istnieje związek między tymi atakami a demonstracjami w miniony weekend przeciwko tureckiej ofensywie wymierzonej w kurdyjską enklawę Afrin w północnej Syrii. W związku z nią od wielu dni trwają w Niemczech demonstracje Kurdów i częściowo ostre protesty. W sobotę podczas demonstracji w Hamburgu jej uczestnicy obrzucili kamieniami turecki konsulat i próbowali wtargnąć na jego teren. Protestujący zablokowali też tory kolejowe na hamburskim dworcu głównym. W pobliżu doszło do starć między Kurdami a tureckimi nacjonalistami. Władze w Ankarze obarczają winą za próbę podpalenia meczetu w Lauffen uznaną za organizację terrorystyczną Partię Pracujących Kurdystanu (PKK). Żadnej wskazówki nie ma jednak ani na portalu PKK, ani zbliżonej do niej agencji Firat. Kurdyjska strona internetowa "Nuce Ciwan" (wiadomości młodzieżowe) poinformowała tymczasem, że w Lauffen chodziło o akcję kurdyjskiej młodzieży protestującej "przeciwko niezgodnej z prawem międzynarodowym wojnie prowadzonej przez faszystowskie, tureckie państwo". W weekend portal "Nuce Ciwan" zamieścił oświadczenie "Kurdyjskiej inicjatywy młodzieżowej", zapowiadającej "radykalne akcje" w poniedziałek wieczorem. "Jeżeli nikt nie chce nas słuchać, obrócimy w perzynę każde śródmieście Europy. Wszystko jedno, co i jak zapłonie tego dnia, Europa musi zrozumieć, że nie dopuścimy do tego, by Afrin upadł". Rzecznik niemieckiego MSW poinformował już w sobotę, że kompetentne wlłdze obserwują sytuację i w razie potrzeby podejmą odpowiednie kroki. Elżbieta Stasik/dpa, afp