Na polecenie amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i według ustalonych przez Amerykanów kryteriów, BND śledził kontakty europejskich firm i polityków. Wśród inwigilowanych przedsiębiorstw i instytucji znajdowały się według agencji dpa koncern zbrojeniowy EADS, producent helikopterów Eurocopter i władze francuskie. Parlamentarna komisja śledcza Bundestagu badająca działalność NSA przesłuchała w czwartek sekretarza stanu w urzędzie kanclerskim Klausa-Dietera Fritsche, odpowiedzialnego za służby specjalne. Rząd w Berlinie przyznał wieczorem, że w działalności BND "wystąpiły niedociągnięcia". Rzecznik rządu Steffen Seibert oświadczył, że stwierdzono "techniczne i organizacyjne błędy", które mają zostać bezzwłocznie usunięte. Zapewnił, że nie doszło do inwigilacji obywateli na masową skalę. Członkowie komisji zarzucili wywiadowi, że dopiero w marcu 2015 roku poinformował urząd kanclerski, sprawujący nadzór nad służbami, o wątpliwościach co do prowadzonej działalności. Po raz pierwszy BND już w 2013 roku zastanawiał się nad prawnymi podstawami działalności na rzecz NSA. Jak pisze "Spiegel Online" około 2 tys. amerykańskich haseł, według których niemieckie służby analizowały pozyskany materiał, jednoznacznie naruszały zachodnioeuropejskie i niemieckie interesy. Przewodniczący komisji parlamentarnej Andre Hahn z partii Lewica powiedział, że nie można wykluczyć zdrady kraju przez BND. Opozycja domaga się konsekwencji personalnych. Impulsem do korekty współpracy z NSA były informacje przekazane blisko dwa lata temu przez byłego współpracownika CIA Edwarda Snowdena. W 2013 roku Amerykanin uciekł z USA do Hongkongu, a stamtąd udał się do Rosji, gdzie uzyskał czasowy azyl, a potem zgodę na trzyletni pobyt. Przedtem ujawnił tajne informacje o masowej inwigilacji zarówno obywateli USA, jak i obcokrajowców, w tym liderów państw sojuszniczych. Wśród podsłuchiwanych osób była kanclerz Angela Merkel. Władze USA chcą wytoczyć Snowdenowi proces o zdradę.