Przed sądem w Ulm (Badenia-Wirtembergia) rozpoczął się proces mężczyzny, któremu zarzuca się wykorzystywanie przyrodniej siostry i jej przyjaciółek, w sumie w 400 przypadkach na przestrzeni lat. Dziewczynki miały od 6 do 13 lat. Oskarżony przyznał się do części zarzutów. Dawał im alkohol i dotykał 45-letni dziś mężczyzna miał wielokrotnie wykorzystywać swoją przyrodnią siostrę i cztery inne dziewczynki w latach 1996-2005. Prokuratura mówi o ponad 400 przypadkach wykorzystywania dzieci - w tym 20 poważnych. Ofiary miały od 6 do 13 lat, a mężczyzna wykorzystywał je, kiedy był między 20. a 29. rokiem życia. Podczas rozpoczętego w poniedziałek procesu oskarżony przyznał się do części zarzutów - pisze portal tygodnika "Spiegel". Powiedział, że jego przyrodnia siostra i cztery koleżanki wielokrotnie przebywały w jego mieszkaniu w Ulm. Przyznał, że podawał im alkohol i dotykał je, gdy były rozebrane. Według ustaleń, niektóre z dziewcząt mieszkały w sąsiedztwie mężczyzny. Dwie z nich były córkami kolegi z pracy. - Przede wszystkim jest mi przykro - powiedział mężczyzna. Stwierdził, że w międzyczasie zmienił wiele rzeczy w swoim życiu. Żona wiedziała o zarzutach - Co do motywu swojego działania oskarżony podał, że kiedyś interesował się małymi dziewczynkami i lubił się im przyglądać. Z dorosłymi kobietami miał małe szanse. Przed sądem zaprzeczył jednak, że do dziś ma takie skłonności - pisze "Spiegel". Obrońca oskarżonego przedstawił sędziom dwa dokumenty, zgodnie z którymi mężczyzna w latach 2019-2020 szukał pomocy u psychoterapeuty i wsparcia rodziny. Oskarżony podał również, że od tego roku pozostaje w związku małżeńskim z 33-letnią kobietą, która jest matką ośmioletniej córki. Powiedział, że jego żona wiedziała o zarzutach.